Anthony "Tonny" West
34 lata
34 lata
Wojskowy o stopniu pułkownika | Pilot Raptora | Tkwił w dziwnym związku | Wdowiec | Ojciec 9 miesięcznej Abigail | Abby jego oczkiem w głowie | Stoczył wojnę z teściami | Homoseksualny| Sukinsyn i gnojek | Palacz | Nie pije, oficjalnie | Ćpun w młodych latach | Człowiek, który wyszedł na prostą. | Jeździ Harleyem lub BMW | Nie jest taki zły jak się wydawać może | Potrafi być przyjacielem | Uśmiech widoczny na pysku zawsze |
W życiu każdego pojawiają się takie momenty, gdy chcąc nie chcąc zmienia wszystko. Tonny miał tak dwa razy w życiu; raz, gdy ożenił się z Annabell i drugi raz, gdy ona zmarła, a on został z maleńką córką.
Związek z tą kobieta był o dziwo czymś naprawdę pozytywnym, Anna wiedziała, że jest gejem, a on ciągle zauważał, że jego żona trochę zbyt długo spogląda na swoją sekretarkę i inne kobiety, które mijali. Nic jednak nie mówił, nie obchodziło go to, szczerze miał to naprawdę gdzieś.To małżeństwo było jedną wielką fikcją, zawarte tylko przez nacisk rodzinny z obu stron, a ta dwójka okazała się przyjaciółmi, nie partnerami na całe życie. Oboje pogodzili się z tym i zawarli układ, ona chciała jedno dziecko, a on spokój i by nie wtrącała się w jego sprawy oraz nie zadawała niewygodnych pytań.
Związek z tą kobieta był o dziwo czymś naprawdę pozytywnym, Anna wiedziała, że jest gejem, a on ciągle zauważał, że jego żona trochę zbyt długo spogląda na swoją sekretarkę i inne kobiety, które mijali. Nic jednak nie mówił, nie obchodziło go to, szczerze miał to naprawdę gdzieś.To małżeństwo było jedną wielką fikcją, zawarte tylko przez nacisk rodzinny z obu stron, a ta dwójka okazała się przyjaciółmi, nie partnerami na całe życie. Oboje pogodzili się z tym i zawarli układ, ona chciała jedno dziecko, a on spokój i by nie wtrącała się w jego sprawy oraz nie zadawała niewygodnych pytań.
Przez osiem lat małżeństwa, żyli koło siebie, tolerowali swoje towarzystwo, gdy musieli i tyle.
Gdy spytasz go czy ją kochał na pewno wzruszy ramionami, by zaraz stwierdzić, że w dziwny sposób może i trochę, ale na pewno nie była to miłość typowa jaką odczuwa mąż do żony. On nawet tak tego nie postrzegał.
W młodym wieku wiedział, że zostanie wojskowym, nigdy tylko nie mógł się zdecydować jako, kto będzie pracował, aż w końcu padło na pilota. To było coś czego chciał i to osiągnął.
Mimo, że w pewnym sensie miał rodzinę to skupiał się głównie na pracy, a gdy wracał większość czasu spędzał w drugim apartamencie w towarzystwie akurat poznanego osobnika.
Później pojawił się cięższy czas, siedem miesięcy po urodzeniu dziecka, Annabell zachorowała. Szybko okazało się ze ma raka i to złośliwego. Dużo czasu spędziła w szpitalu, a Tonny wiedząc, że to poprawi jej humor zjawiał się często z Abby, by chociaż przez chwilę kobieta mogła potrzymać swoje dziecko. Kiedy było już źle i mógł być to koniec, wziął urlop..., a raczej usłyszał, że ma zająć się żoną i na razie zapomnieć o pracy. Popatrzył, wtedy na swojego szefa, uśmiechnął się i zostawił za sobą robotę. Później razem ze swoimi dwiema dziewczynami przeprowadził się do Toronto, bo tak jednak z nich chciała.
Minęły dwa miesiące, Anna zmarła. Zostawiła go z małą o którą musiał długo walczyć. Później dogadał się z rodzicami Annabell i uchylił sie na ich prośbę by córeczka na razie mieszkała z nimi. Kupił duże poziomowe mieszkanie i chwilowo korzysta z krótkiego urlopu, jaki dostał. Potrzebuje rozrywki, ale nie chce zobowiązań. Nie wyczekuj do niego niczego...
Gdy spytasz go czy ją kochał na pewno wzruszy ramionami, by zaraz stwierdzić, że w dziwny sposób może i trochę, ale na pewno nie była to miłość typowa jaką odczuwa mąż do żony. On nawet tak tego nie postrzegał.
W młodym wieku wiedział, że zostanie wojskowym, nigdy tylko nie mógł się zdecydować jako, kto będzie pracował, aż w końcu padło na pilota. To było coś czego chciał i to osiągnął.
Mimo, że w pewnym sensie miał rodzinę to skupiał się głównie na pracy, a gdy wracał większość czasu spędzał w drugim apartamencie w towarzystwie akurat poznanego osobnika.
Później pojawił się cięższy czas, siedem miesięcy po urodzeniu dziecka, Annabell zachorowała. Szybko okazało się ze ma raka i to złośliwego. Dużo czasu spędziła w szpitalu, a Tonny wiedząc, że to poprawi jej humor zjawiał się często z Abby, by chociaż przez chwilę kobieta mogła potrzymać swoje dziecko. Kiedy było już źle i mógł być to koniec, wziął urlop..., a raczej usłyszał, że ma zająć się żoną i na razie zapomnieć o pracy. Popatrzył, wtedy na swojego szefa, uśmiechnął się i zostawił za sobą robotę. Później razem ze swoimi dwiema dziewczynami przeprowadził się do Toronto, bo tak jednak z nich chciała.
Minęły dwa miesiące, Anna zmarła. Zostawiła go z małą o którą musiał długo walczyć. Później dogadał się z rodzicami Annabell i uchylił sie na ich prośbę by córeczka na razie mieszkała z nimi. Kupił duże poziomowe mieszkanie i chwilowo korzysta z krótkiego urlopu, jaki dostał. Potrzebuje rozrywki, ale nie chce zobowiązań. Nie wyczekuj do niego niczego...
Teraz już znacie moje pojebane życie,
ale nie myślcie że to wszystko.
Wizerunek - Michael Fassbender
Tytuł - "Dziecko na niebie"
Jonathan'a Carroll'a
Wszelkie wątki tak, powiązania równieć.
Wszelkie wątki tak, powiązania równieć.
[Cześć, cześć. Życzę miłej zabawy na blogu!]/Chester
OdpowiedzUsuń[witam serdecznie i zapraszam do watku! ;)]
OdpowiedzUsuńFabien.
[Jako że i Chester, i ksiądz są moimi postaciami to zakładam, że wątek wystarczy nam jeden, a później najwyżej (gdyby coś nie szło po naszej myśli) można to zmienić. Biorąc pod uwagę, że powiązanie z Chesterem wydaje się dość prawdopodobne, stawiałabym na niego. Zacznę coś.]
OdpowiedzUsuń[To ja też przyszłam się przywitać :)]
OdpowiedzUsuńSantiago
Wychodzi z pracy wykończony. Ostatnimi czasy ma problem z ustanowieniem nowego rytmu i brak rutynowych działań trochę go wykańcza. Musi narzucić nowe tępo, które przy zmieniających się wciąż dyżurach wcale nie jest łatwe. Opuszcza szpital po dwudziestej pierwszej, mając zamiar wejść do mieszkania i zasnąć, najlepiej jeszcze w ubraniu. Ziewa kilkakrotnie, jeszcze zanim dochodzi do pierwszego przejścia dla pieszych. To naprawdę szczęście, że nie mieszka daleko, bo świadomość, że miałoby teraz siedzieć za kółkiem i prowadzić samochód napawa go zmęczeniem jeszcze bardziej. Wziął nocną zmianę i siedział w szpitalu dwadzieścia cztery godziny, które przy dwóch operacjach wydają się nagle tak surrealistyczne jak zostanie ordynatorem szpitala w przeciągu następnego roku. Niemożliwe. Wchodzi na jezdnię i słyszy klakson, który zmusza go do wycofania się z powrotem na chodnik. Mruga, ożywiony tak nagłym zdarzeniem i nagle już wcale nie jest śpiący, zwyczajnie nie wie, co się wydarzyło. Spogląda na samochód, którego szyba powoli opada i sam nie wie czy jest zadowolony, czy wręcz przeciwnie, widząc znajomą twarz. Z jednej strony obejdzie się bez wyzwisk narwanego kierowcy, a z drugiej wolałby pozostać w opinii znajomego tym rozsądnym lekarzem, a nie wariatem, wskakującym pod koła. Uśmiecha się blado na powitanie./Chester
OdpowiedzUsuń[Jasne, że pasuje. W ogóle, to Fassbender i Bardem teraz będą grali w jednym filmie, o ile dobrze pamiętam... :) Na razie możemy wyjść od tego, co proponujesz, a potem zobaczymy... Zaczniesz, czy zacząć?]
OdpowiedzUsuńSantiago
[w sumie to nie wiem gdzie mieszkała West przed przeprowadzką do Toronto, ale przypuśćmy, że w tym samym miejscu, na wakacjach był Fabien i tak się przypadkowo poznali, no gdziekolwiek. chłopak mógł nawet powiedzieć coś widząc go i jego żonę gdy była jeszcze w ciąży, czy coś takiego. myślałam, żeby zaprzyjaźnili się, tak zwyczajnie, czasami wychodzili na piwo, jednak nie znali swoich orientacji więc traktowali się jak zwykli koledzy. można zrobić że przykładowo kontakt im się urwał no i teraz West przyjdzie po jakąś książkę do biblioteki dla córeczki?]
OdpowiedzUsuńFabien.
[The Counselor]
OdpowiedzUsuńW pracy Santiago - o ile można to było nazwać pracą, oczywiście - ważne były kontakty. Jakby nie patrzeć, trochę tak jak u telemarketera, tylko za dużo większe pieniądze. Ważne więc było, aby zwracać na siebie uwagę ludzi, który uwaga powinna być zwracana, natomiast innym nie powinno się rzucać w oczy. Nie było warto rzucać się w oczy na przykład wojsku. Nic dobrego z tego nigdy nie wynikało.
Warto było mieć przyjaciół w wojsku. Estevez miał jednego, z którym spotykał się czasami "po robocie" - a że u niego "robota" trwała często od kilku tygodni do kilku lat, raczej były to spotkania sporadyczne. Teraz umówili się na bilard, a to, że Estevez kilka godzin przedtem dostał kulkę w ramię nie sprawiło, że zmienił plany.
Uśmiecha się blado, odrobinę przepraszająco, bo żaden rozsądny powód wpadania pod koła nie przychodzi mu do głowy. Wzrusza więc tylko ramionami, lecz potężne ziewnięcie, które zaraz niweluje zakrywając usta ręką, niszczy cały jego plan udawania wypoczętego.
OdpowiedzUsuń- Jestem wykończony – mówi, dochodząc do wniosku, że to i tak łatwe do odgadnięcia i nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, żeby to rozgryźć. Wzdycha ciężko, marząc jednocześnie o mocnej kawie, która postawiłaby go na nogi. – Wracam z dwudziestoczterogodzinnej zmiany, a raczej dwóch i naprawdę ledwo żyję – tłumaczy, pocierając skronie wierzchem dłoni. Nie potrafi zdecydować czy to odpowiedni moment, żeby ruszyć dalej, czy może powinien zostać w miejscu, powiedzieć coś jeszcze, czy, co wcale nie wydaje się głupie, poczekać na jakąś odpowiedź. Póki co tylko mruga i stara się to robić dość szybko, bo powieki same mu opadają i nie ma w tym nic dobrego.
/Chester
- Hej. - Estevez uśmiechnął się szeroko i wylewnie, klepiąc Westa po plecach zdrową ręką. Druga bezużytecznie zwisała na templaku, owinięta bandażem w kolorze kremowym. Zwykły biały nie pasowałby do brązowego garnituru.
OdpowiedzUsuń- Niestety, ja dzisiaj odpuszczam sobie grę. Jeszcze nie opanowałem sztuki trzymania kija w zębach. Zaproponowałbym, abyśmy zamiast tego poszli na kolację, ale mam dość zupy, a niekoniecznie wiem, co jeszcze można jeść za pomocą jednej ręki. Na dobrą sprawę w takiej sytuacji trudno nawet się podetrzeć. - Usiadł ciężko przy stole bilardowym. Postrzelona ręka swędziała go niemiłosiernie. - Niech dziabli wezmą brazylijską policję. Chyba nigdzie indziej nie lubią tak bardzo strzelać do ludzi. A jakbym się okazał praworządnym obywatelem? Jeszcze bym nasłał na nich całe stado adwokatów...
Była to, jak na niego, dość długa wypowiedź.
- Albo wiem, chodźmy się napić.
[ Bardzo dziękuję za miłe powitanie :D ]
OdpowiedzUsuńF. Ashley
[ Chęć na wątek mam, zawsze mam. Szczerze powiedziawszy, to twój pomysł bardzo mi się podoba i jeśli chcesz mogę nawet zacząć ten wątek ]
OdpowiedzUsuńF. Ashley
Ash niedawno wrócił z pracy. Był padnięty, ale nie czuł potrzeby aby kłaść się już spać. Musiał się po prostu czymś zająć aby mu przeszło. Nastawił wodę na mocną, czarną kawę i wyciągnął szkicownik z szuflady w biurku. Przejrzał poprzednie szkice, w kilku co nieco poprawił. Znalazł w końcu wolną stronę i zaczął szkicować. Niewiele udało mu się narysować, bo woda szybko dała znać, że właśnie osiągnęła wymagane 100 stopni i zaczęła się gotować. Już miał zalewać sobie kawę kiedy ktoś zapukał do jego drzwi. Odstawił na moment czajnik, wytarł ręce i poszedł otworzyć.
OdpowiedzUsuńZaskoczenie na jego twarzy wymalowało się w tej samej sekundzie kiedy zobaczył przed sobą Westa. Nie wiedział, że Tonny siedzi teraz w mieście. Pewnie gdyby wiedział już dawno by się zobaczyli.
OdpowiedzUsuń- Cześć West.
Powiedział jedynie nadal trochę oniemiały całą sytuacją. Po chwili jednak wyraźnie zmienił swoje nastawienie i ucieszył się z wizyty. Może i był zmęczony, ale Tonny miał specjalne ulgi u niego odkąd poznał go bliżej. Postawił butelkę whisky na stole w pokoju oraz dwie szklanki.
- Jak ty to robisz, że zawsze wiesz kiedy wracam do domu i kiedy jestem zmęczony, co?
Zapytał siadając na przeciwko niego na fotelu i nalewając trunku do szklanek.
Znał go jakiś czas, ale z jakiegoś powodu lubił na niego patrzeć. Może to przez jego pracę i ciągłe nieobecności? Dobrze, że chociaż od czasu do czasu się widują. Ash zawsze niezwykle miło wspomina te spotkania.
OdpowiedzUsuń- Wyjątkowo przyznam ci rację. Zawsze wiesz co zrobić aby mnie rozluźnić i wypierdzielić zmęczenie w trzy dupy.
Stwierdził wreszcie sięgając po szklankę. W duszy musiał przyznać, że tym razem czekał aż West pierwszy spróbuj tego co przyniósł. To było bezpieczniejsze. A skoro się nie krzywił to można było pić.
- A więc co tym razem sprowadza mojego najbardziej zawziętego klienta w moje skromne progi?
Usiadł wygodniej w fotelu, oparł głowę i przymknął oczy na chwilę jakby odprężając się i myśląc jednocześnie.
OdpowiedzUsuń- Przydałby się masaż, ale jak cie znam to nie spieszno ci do masowania karku.
Stwierdził znowu otwierając oczy, a na jego ustach pojawił się ten zalotny uśmiech, który wszyscy tak w nim uwielbiali.
- W takim razie niezwykle jestem rad z tego, że jednak tutaj wpadłeś, aby chociaż trochę ze mną posiedzieć. Ja już nie pamiętam kiedy ostatnio miałem urlop.
Uniósł brew na wspomnienie o dobrym humorze Tonny'ego i jego propozycji.
OdpowiedzUsuń- Aż nie wierzę. Pan West jest w dobrym humorze i nawet jest chętny na zrobienie mi masażu? Zazwyczaj to ja robiłem tobie masaż jak wpadałeś obolały po pracy.
Stwierdził jednak nie z wyrzutem a z nutką może nieudolnie skrywanej radości w głosie.
- Jeśli chcesz świętować wspólny urlop to proponuję abyś zadzwonił do mnie jak będziesz już wiedział kiedy znowu dostaniesz wolne, a u mnie nie będzie problemu.
Nie wiedział czemu, ale pomysł z wspólnym urlopem nie był głupi i na prawdę mu się podobał. Poza tym Ash zdążył poznać córkę Westa i na prawdę ją polubił więc może i znalazłaby się okazja do spotkania w trójkę.