You killed a hundred thousand people? You must get up very early in the morning! I can't even get down the gym!
Należy pamiętać, że "uprzejmy" to niekoniecznie to samo, co "miły".
Santiago da Silva Estevez jest mężczyzną, który nie klnie, nie pije, pali e-papierosy o smaku mango, hoduje iguany i zabiera małe, potrącone kotki z ulicy do weterynarza. Ma dwoje rodziców w domu spokojnej starości na Florydzie, którym przesyła po pół miliona w sezonie i ćwierć poza, jego hobby to literatura kubańska, podróże i technologiczne nowinki. Poza tym zajmuje się rozprowadzaniem narkotyków, handlem żywym towarem w Tajlandii i organizacją ataków terrorystycznych. Dzięki niemu w Syrii odcięto internet (o czym pewnie słyszycie po raz pierwszy, bo kogo interesuje Syria?). Nie ważne, bez internetu można żyć. Nikt w zasadzie nie ucierpiał. Oprócz tych, co ucierpieli, oczywiście, ale ci są dostatecznie daleko, aby się nimi nie przejmować i po prostu cieszyć się życiem. Santiago w zasadzie nie miał wyboru - jego ojciec był bossem mafijnym, więc wiadomo było, że on nie zostanie weterynarzem. Jego młodszy brat zginął w czasie zamieszek w Belize, siostra wyniosła się do Japonii i próbuje zapomnieć o rodzinie, ktoś musiał więc ubrudzić ręce i zająć się tym całym syfem. A że każdy wie, że lepsza już przestępczość zorganizowana niż chaotyczna...
Dochodzimy więc do meritum - mamy do czynienia z człowiekiem uprzejmym, ale niezbyt miłym. Takim, który postawi drinka, porozmawia kulturalnie i odejdzie, aby zająć się swoimi sprawami. Nie wdaje się w bliższe relacje i wcale mu do szczęście nie są one potrzebne. Nie lubi się denerwować, nie lubi, jak ktoś mu za bardzo zawraca głowę, nie lubi zmniejszać dystansu, nie lubi dużo mówić. Zdecydowanie nie jest człowiekiem honorowym, moralnym w jakimkolwiek w każdym, jakimkolwiek tego słowa znaczeniu i, nade wszystko, nigdy nie pomyśl, że jest miły.
Nie jest.
Your diary must look odd: 'Get up in the morning, death, death, death,
death, death, death, death – lunch – death, death, death – afternoon tea
– death, death, death – quick shower …
*
/Tak bardzo nie chce mi się bawić kartą. Może później ją dopracuję. Wszystkie cytaty: Eddie Izzard/
[Witamy na blogu i życzymy miłej zabawy! Zapraszam też do wątku z Chesterem, jeśli jest na to ochota.]/Chester
OdpowiedzUsuń[Taki miły człowiek, że aż się prosi coś wymyślić. W odróżnieniu od niego, Chester rzeczywiście jest cholernie miłym facetem, jednak daleko mu do kogoś kto narzucałby się swoją obecnością, więc spotkanie musiałoby być za zgodą obojga. Czy jest możliwość, że trafi do szpitala, czy ma oddział swoich lekarzy?]/Chester
OdpowiedzUsuń[a dziękuję za przywitanie i od razu powiem, że KP mi się osobiście podoba]
OdpowiedzUsuńFabien.
[Ja nie jestem dobrym człowiekiem, który wymyśla wątek i go zaczyna, więc musisz mi wybaczyć zrzucenie tego na Ciebie]/Chester (którego można znaleźć też pod tym nickiem, jak widać)
OdpowiedzUsuń[muszę przyznać że bardzo bym chciała wątek, ale kompletnie nie mam pomysłu. Chyba że pasuje ci jakaś stara znajomość, może West wie czym się zajmuje Santiago, ale ze sobie znanych powodów nie robi mu kłopotów i siedzi cicho, bo on zawsze jest zdania że jak ktoś jemu nie utrudnia życia to i on będzie miał gdzieś co robi dana osoba. Nawet jeśli jest wojskowym i raczej powinien powiadomić pewne osoby]
OdpowiedzUsuń[ Bardzo dziękuję :) Skoro już się przywitaliśmy, to może jakiś wątek? ]
OdpowiedzUsuńNikita
[o w jakim filmie?
OdpowiedzUsuńjak możesz to zacznij bo ja akurat jestem w trakcie wypisywania zaproszeń i słabo u mnie z czasem.
Gdyby jeszcze nie tak dawno ktoś powiedział by mu że zaprzyjaźni sie z osobą pokroju Santiago, pewnie zaczął by się śmiać i kazał by takiemu osobnikowi przejśc się do lekarza bo coś z nim jest nie tak. Jednak teraz gdy odwiózł Abby do teściów i wrócił do domu by przebrać się w coś wygodniejszego, naprawdę nie potrafił zrozumieć czemu tak to się potoczyła znajomość. Chociaż trzeba przyznac ze nie żałuje, kto by mógł pomyśleć że Estevez może być tak spoko facetem i mimo że powinien powiedzieć o nim kilku osobą z roboty to nie miał zamiaru tego robić w ogóle.
OdpowiedzUsuńGodzinę później zaparkował przed budynkiem gdzie byli umówieni. Wypad by pograć w bilard, ciekawa odmiana zwłaszcza że zwykle nie mial na to czasu. Wszedł do środka, lokal był całkiem znośny i dość duży zważywszy na to że znajdowało się tutaj z osiem stołów do bilardu. Zdjął okulary i uśmiechnął się gdy zauważył już obecnego Santiago. Wiedział dobrze że się spóźnił i pewnie mężczyzna mu to wypomni zaraz jak zawsze.- Siemka, Santiago - powiedział podchodząc do niego, uścisnął mu dłoń.
Lekarz na nocnej zmianie rzadko kiedy może poszczycić się paroma wolnymi minutami, dlatego kiedy te w końcu nadchodzą, Chester jest ogromnie wdzięczny. Kawa z automatu smakuje zdecydowanie lepiej, pielęgniarki nie krzywią się tak, gdy pacjent je wzywa, a oczekująca wieści rodzina nie jest tak irytująca jak zazwyczaj. A wszystko to zasługą tych kilku minut wolności. Tych, które kończą się równie szybko, jak się zaczęły, bo oto ktoś puka do gabinetu i stwierdza, że ten spod trójki się obudził. Ten spod trójki obudzić się powinien kilka godzin temu, więc to prawdziwa ulga, że w końcu to zrobił, choć Chester nie miałby nic przeciwko, gdyby stało się to odrobinę później, chociażby po skończeniu kawy. Bierze kubek w rękę i kieruje się do odpowiedniej sali, w której rzeczywiście leży nie kto inny, jak pan Santiago. Kiedyś o nim słyszał, nie potrafi jednak stwierdzić gdzie, więc nawet nie próbuje tego dochodzić.
OdpowiedzUsuń- Dzień dobry – wita się, uśmiechając dość wesoło, na tyle, na ile pozwala późna pora i niewypita kawa. – Jak się pan czuje? – pyta na wstępie, sięgając po niewielką latarkę, którą oświetla na przemian źrenice pacjenta. Następnie sięga po inną latarkę, tym razem laryngologiczną, żeby sprawdzić czy obrzęk na ściankach gardła i krtani zmniejszył się. – Będziemy musieli przeprowadzić kilka badań, w tym tomografię głowy, porządnie pan oberwał.
/Chester
Spogląda na rękę mężczyzny, która oberwała.- no no...słyszałem pogłoski że oberwałeś, ale że aż tak - cicho się zaśmiał. Miał wiele znajomości i to niektóre takie że wojskowy raczej nie powinien znać właśnie takich osób, ale co tam. Więc i do wielu informacji miał dostęp, nawet jeśli nie pytał o daną osobę to i tak co nieco słyszał.
OdpowiedzUsuńZnów sie zaśmiał słysząc jego dalszą cześć wypowiedzi.- raczej z jedną ręką masz mały wybór jedzenia - mówi spokojnie.
- nie wierzę, policjantom daleś się postrzelić? Jak to możliwe że nie przewidziałeś kłopotów ? - spyta ciekaw tego po prostu.
Kąciki jego ust unoszą się w uśmiechu gdy słyszy ostatnia propozycję.- najlepszy twoj pomysł, alkohol pomoże zawsze i na wszystko, a mi się ostatnio bardzo to przyda - zgadza się na to.
[Nie za bardzo, bo co może łączyć mafiozę i właściciela agencji reklamowej ? :D Może zwykła rozmowa przy barze? nie wiem .. ]
OdpowiedzUsuńKinney
[ Bardzo dziękuję za miłe powitanie :D ]
OdpowiedzUsuńF. Ashley
[dobra coś tam zacznę ale jakościowo będzie ssać - ostrzegam ]
OdpowiedzUsuńKolejny wieczór, letni i delikatnie chłodny, tak chłodny że lepiej nie wychodzić bez czegoś co okrywało by ramiona. Z drugiej strony nie jest on na tyle zimny by nosić swetry i kożuchy. Dla niego wystarczyła czarna motocyklowa kurtka. Wychodząc z klatki schodowej poprawił jeszcze kołnierz i zapalił papierosa. Jego nogi prowadziły wprost do zadymionego baru. Jednak nie był to na pewno koniec jego dzisiejszej wędrówki po mieście, to był początek. Usiadł przy stoliku i czekał na swojego przyjaciela. Zamówił piwo i zapalił. Obserwował ludzi i rozdzielał na tych z którymi można się przespać i na tych którzy szukają tych z którymi się przespać. Poruszył brwiami i miał po chwili nadzieje że jego przyjaciel się zjawił, bo przecież co mogło go zatrzymać? Czuł czyiś wzrok na swoich plecach, jednak miał trudność aby namierzyć dokładnie osobę która na niego patrzy
[no cześć, cześć :D
OdpowiedzUsuńco do wątku to nie wiem, bo nie widzę nic, co mogłoby ich łączyć Oo]
Dexter.
[Ojezu, żyje tu ktoś poza mną i Ace? Jestem w szoku.
OdpowiedzUsuńDziękuję za powitanie ^^ Podoba mi się pan, na wątek mówię zdecydowanie tak. A masz jakiś pomysł może?]