...jestem jak organiczna definicja angielskiego słówka „pathetic",
jestem jak podstarzały Donnie Darko,
jestem potencjalnym
samobójcą z miłości przez utopienie,
jestem jak otwarta czakra, cieknący kran i
krwawiący nos.
Dzieje się coś niedobrego, potrafię to
stwierdzić nieomal od razu, zanim jeszcze wychodzę z łóżka. Mam wzwód.
Przymykam oczy i czekam aż przejdzie, a kiedy bezczynność nie działa ze względu
na obrazy w mojej głowie, wysuwam się spod kołdry i idę do łazienki. Zimna woda
pod prysznicem leczy mój cielesny problem, natomiast wewnątrz wciąż czuję
rozdarcie, bardziej przez nieprzyzwoitość własnych myśli niż reakcje organizmu.
Długo się później modlę, głównie przepraszam, czując się niezwykle brudny,
skalany grzechem. Idę do spowiedzi i oznajmiam, że jestem wodzony na
pokuszenie, lecz nie wyjawiam co ani kto mnie kusi. To zbyt obrzydliwe, zbyt
perwersyjne i nienaturalne. Chore. Nie rozumiem w jaki sposób w ogóle docierają
do mnie te wszystkie znaki, jak mogę obserwować kogoś i czuć w tym samym
momencie pożądanie. Zawsze wiedziałem, co chcę robić, kim chcę być i nie ma dla
mnie miejsca na pragnienia i żądze. To brudne chociażby o nich myśleć! Kocham przecież
Boga. Wierzę w Niego z całego serca i jestem mu wierny, wypełniam jego wolę, robię
wszystko, co w mojej mocy. Mimo to, czuję jak niewystarczające są moje słowa,
jak moje gesty zwyczajnie giną między gestami innych, jestem jednym z wielu.
Przy czym reszta ma prawo odczuwać pożądliwość, którą ja tak czuję bez ustanku
i która jest dla mnie niczym zbrodnia wobec Ojca, bo przecież przysięgałem,
obiecywałem przed nim swoje ciało i duszę. Muszę przyznać się do tej
obrzydliwości tak bardzo przenikającej mnie, tak bardzo niszczącej to kim
jestem, kim być powinienem: chcę siebie dotknąć. I katuję się myślą, że byłoby
to przyjemne. I jeszcze bardziej, że mógłby to zrobić ktoś inny. Niszczeję. Ukrywam
w sobie wszelkie te żądze, które nie mogą wyjść na światło dzienne; są moim
krzyżem. Jestem słabszy od Jezusa. Dlatego kolejnej nocy z rzędu, gdy budzę się
i wiem, że moje ciało pragnie dotyku, ulegam. Pozwalam sobie na wszystko, co do
tej pory było zakazane, nadal jest,
jednak nie myślę o tym w tamtej chwili, oddaję się szatanowi. Na ten krótki
moment ma mnie w swoim posiadaniu. Później, kiedy jest po wszystkim, leżę w
łóżku spełniony, zaczynam rozmyślać i znów czuję ten nienaturalny brud, którym
obrastam, którym pokryte są moje dłonie. Szoruje je, zdzieram sobie skórę, ale
on wciąż tam jest. Wymiotuję. Nie potrafię w żaden sposób wyjaśnić swojego
postępowania, tak grzesznego, tak nienormalnego, tak pozbawionego sensu. Rankiem
idę odprawić nabożeństwo i mam wrażenie, że wszyscy dookoła wiedzą, co
zrobiłem, jak bardzo zhańbiłem sam siebie tym czynem. I wiedzą też o czym
myślałem, co robi ten postępek jeszcze gorszym, zdają sobie sprawę, że
dochodziłem do rozkoszy, mając w głowie obrazy tych doskonałych, męskich ciał. Choć
to absurd, oddaję Bogu wszystkie moje myśli i po raz pierwszy w tak rzeczywisty
sposób słyszę jak się śmieje. Nic nie rozumiem, nic rozumieć nie chcę.
Alexander Leavitt, pięćdziesięcioletni ksiądz, który mieszka w Toronto od urodzenia, podróżuje komunikacją miejską, tworzy w drewnie, gra na skrzypcach, nie potrafi wiązać krawatów, w internecie radzi sobie tylko z pocztą elektroniczną, wielki fan Blue Jaysów, malarstwa postmodernistycznego i teatru w każdej postaci, włączając w to pantomimę.
Cytat: Jakub Żulczyk
Zdjęcie: Liam Neeson
I to tyle.
[witam serdecznie i zapraszam do watku ;)]
OdpowiedzUsuńFabien.
Świadomość, że jest w Kanadzie, w tej wielkiej Kanadzie setki tysiące kilometrów od swojego dotychczasowego świata i problemów, które zaskakująco łatwo mieszczą się w imieniu Michał, wprawia go w podejrzanie dobry nastrój. Dobry na tyle, że już w dzień po przylocie zabiera się za poszukiwanie pracy, której nie ma od przeszło trzech tygodni. Traf pada na teatr gejowski i choć Tomek wie, że to cel zdecydowanie poniżej jego poziomu, woli zacząć z niższego pułapu, by oszczędzić sobie ewentualnych rozczarowań, na które na ten moment zdecydowanie nie ma siły. Dlatego z samego rana skonsumowawszy batonik musli i wziąwszy szybki prysznic wyrusza na przystanek autobusowy, gdzieś w drodze kupując kawę na wynos. I tutaj kończy się jego plan, bowiem w swoim braku przezorności oczywiście nie przewidział, że żaden przystanek na rozkładzie jazdy nie rozjaśni mu drogi do celu. Siada na ławce, upija łyk kawy i klnie w myślach na faceta koleżanki, z którą przyleciał, a u którego mieszkają, że za własne lokum wybrał sobie cholerne przedmieścia. I wtedy na horyzoncie pojawia się ten wysoki facet z całkiem apetycznym tyłkiem, który mija go, zupełnie jak gdyby Tomek nie istniał i skupia się na rozkładzie jazdy. Tak więc Polak wstaje i przystępuje do ataku.
OdpowiedzUsuń- Przepraszam? Czy orientuje się pan, którym autobusem dojadę do dzielnicy Church and Wellesley? Do teatru Buddies in Bad Times, tak konkretniej - mówi grzecznie, wbijając w plecy nieznajomego natarczywe spojrzenie i licząc na to, że kiedy mężczyzna łaskawie się odwróci, udzieli mu sensownej odpowiedzi na właśnie zadane pytanie.
[Doobry, chęć na wątek masz może? muszę też przyznać że fajnie napisana karta, niezły ma Alex kłopot pomiędzy wiarą, a pragnieniem]
OdpowiedzUsuń- Świetnie - odpowiada, szybko odnotowując w pamięci tę informację, a później milknie, aby upić długi łyk kawy i tym samym mieć sposobność, coby swobodnie i szczegółowo zlustrować niepospolite rysy twarzy mężczyzny. A potem dzieje się coś, co zdecydowanie nie powinno się zdarzyć: na przystanku zatrzymuje się autobus niebędący siódemką, a jedna z grupki wysiadających z niego osób szturcha Tomka z takim impetem, że ten zatrzymuje się dopiero na tym wysokim mężczyźnie, jednocześnie całą zawartość papierowego kubka opróżniając na jego ubraniu.
OdpowiedzUsuń- Kurwa - wyrywa mu się w ojczystym języku trochę dlatego, że właśnie stracił kawę, na którą go nie stać, a trochę, bo tak przecież zaczynają się wszystkie wielkie love story, a to naprawdę ostatnie, na co ma teraz ochotę.
Prostuje się w moment potem i spogląda przez ramię w nadziei, że uda mu się dostrzec sprawcę wypadku. Niestety bezskutecznie.
- Przykro mi - rzuca, spojrzeniem powracając do twarzy nieznajomego, a kolejno na jego ubranie, tym samym starając się oszacować rozmiary szkód.
[Również witam i zapraszam na wątek :)]
OdpowiedzUsuńSantiago
Przez moment wpatruje się tępo w twarz mężczyzny, bo brak, albo raczej skrajne okrojenie, reakcji naprawdę go dziwi. Ewidentnie zakładał, że padnie kilka siarczystych przekleństw czy uderzeń po mordzie, ale najwyraźniej kanadyjskie zwyczaje nieco różnią się od polskich.
OdpowiedzUsuń- Mieszkam w tamtej kamienicy - mówi, zanim zdąża ugryźć się w język, i wskazuje budynek, bo mokra koszula powlekająca tors mężczyzny wygląda nagle ciut nazbyt przystępnie i Tomek po prostu nie chce na nią patrzeć. - Nie powinien pan mieć problemu ze znalezieniem czegoś na siebie w mojej garderobie, a jeśli dobrze pójdzie, nawet zdążymy na następną siódemkę - zauważa, wpatrując się w mężczyznę wyczekująco.
- Jeden kłopot w tą czy w tamtą to żadna różnica - rzuca bardziej do siebie, niż do nieznajomego, ponieważ w następnej kolejności już przekracza jezdnię. Bo rzeczywiście, położenie Tomka mało co może pogorszyć, a brak koszuli bynajmniej się do owego ciasnego kręgu nie zalicza. Wprowadza mężczyznę do mieszkania, w którym już od progu wita ich symfonia przyspieszonych oddechów, nietłumionych jęków i sapnięć. Tomek, jak gdyby nic zamyka drzwi od pokoju będącego ich źródłem, po czym posyła towarzyszowi przelotne, zupełnie nieskrępowane spojrzenie i ruchem dłoni wskazuje mu salon z aneksem kuchennym, będący jego teraźniejszą sypialnią.
OdpowiedzUsuń- Pieprzą się, odkąd przylecieliśmy. Polecam nie zwracać na to uwagi - tłumaczy zwięźle, po czym wciska mężczyźnie w ręce kilka koszul i koszulek wyjętych wprost z torby.
- Od koloru do wyboru - kwituje z szelmowskim uśmiechem.
Nie spuszcza z niego wzroku od chwili minięcia progu pokoju, rejestruje więc każdy grymas i spięcie mięśni na twarzy mężczyzny. Nietrudno jest mu wywnioskować, że tamten jest skrępowany, gorzej idzie mu rozwikłanie zagadki dlaczego. Bo jest starszej daty? Bo wywodzi się z bardziej stonowanego środowiska? Bo nigdy nie miał okazji słyszeć podobnych dźwięków, bo nigdy ich nie poczuł? A może każde z powyższych? W roztkliwianiu się nad tematem przerywa mu samo sedno jego rozważań z zapytaniem o łazienkę. Tomek pociera dłonią kark i uśmiecha się ciut głupawo, rozbawiony jedynie ironią sytuacji.
OdpowiedzUsuń- Za ich sypialnią - mówi i wzrusza delikatnie ramionami, zupełnie jak gdyby chciał powiedzieć, że nic mężczyźnie na to nie poradzi. W następnej kolejności odwraca się do niego tyłem i rusza w kierunku aneksu kuchennego, to na nim skupiając swój wzrok.
- Wody? - pyta jeszcze.
[hm, może zrobić coś takiego, że Fabien, gdy jeszcze nie do końca rozumiał swoją orientację często przychodził do kościoła i zadawał sobie samemu milion pytań, ksiądz któregoś dla do niego podszedł jednak ten nie odezwał się słowem, dalej można zrobić, że Fabien był kiedyś u niego u spowiedzi i powiedział, że mimo iż jest to totalnie wbrew wszystkiemu woli chłopaków i zastanawia się czy nie jest przypadkiem chory, teraz można poprowadzić wątek, że ksiadz od czasu do czasu przysiada się do niego i albo zwyczajnie gadają o sensie życia, lub milczą]
OdpowiedzUsuńFabien.
Kątem oka odprowadza go jeszcze do drzwi, dopóki mężczyzna nie znika w korytarzu, by kolejno sięgnąć po dwie szklanki i nalać do nich wody mineralnej. Upija łyk swojej i już ma zacząć rozważać, co robić w oczekiwaniu na nieznajomego, ale ten wraca w zaskakująco szybkim tempie. Obserwuje, jak chowa do aktówki pedantycznie złożone ubranie, po czym podaje mu szklankę z wodą.
OdpowiedzUsuń- Proszę - odpowiada i uśmiecha się krótko. A potem opróżnia trzymane w ręce naczynie i odstawia je na pierwszy lepszy mebel.
- Idziemy? - pyta, zgarniając z ziemi wcześniej rzuconą tam torbę.
Stankowski z kolei o nieznajomym myśli tylko przez moment, w środku nocy, gdy znów słyszy wzajemne jęki swoich współlokatorów. Wspomina wyraz twarzy mężczyzny i jego swoiste zachowanie. Ale jedynie ten jeden raz: wcześniej zbyt bardzo przejęty jest przesłuchaniem, które oczywiście poszło mu dobrze, ale którego przejść nie chce, a później plotkami o przesłuchaniu w oddziale Teatru Polskiego w Toronto. I potem już tylko one zaprzątają mu głowę. Dlatego nawet kiedy współlokatorka wyrzuca go wreszcie do sklepu po fajki i kawę, coby móc dostać się do laptopa, otwierając drzwi odwraca się i rzuca w głąb korytarza:
OdpowiedzUsuń- Tylko odświeżaj. Średnio trzy razy na minutę. Muszę być zapisany pierwszy, słyszysz? - Ale odpowiada mu tylko śmiech, bo ona zbyt bardzo w niego wierzy, żeby nie drwić z jego zapału. A później Tomek upija łyk wystygłej herbaty, której kubek wciąż trzyma w ręku, odwraca się z zamiarem opuszczenia mieszkania i nieomal wpada na tego mężczyznę, który wyrasta przed nim nie wiadomo skąd. Cofa się o krok z zaskoczeniem lustrując jego twarz, a później skupia się na koloratce i dławi się wciąż trzymanym w ustach płynem. Potem idzie zakrztuszenie i kaszel, a Tomek musi dać sobie czas na uspokojenie się, więc z hukiem zamyka drzwi. A później kaszel przechodzi w śmiech i dopiero wtedy znów otwiera, wierzchem dłoni ścierając z policzków łzy, które popłynęły mu z oczu nie wiedzieć kiedy.
- Przepraszam - mówi, gdy już uspokaja się i odstawia pusty kubek na szafkę na buty. Podnosi wzrok na mężczyznę, ale wtedy znów parska śmiechem, bo po prostu nie umie się pohamować.
Chrząkanie przypomina mu to wczorajsze, zaraz po przekroczeniu progu tego mieszkania, a za nim idzie już tylko wspomnienie zachowania mężczyzny i każde inne. Pieprzą się, odkąd przylecieliśmy. Polecam nie zwracać na to uwagi. Resztkami sił bierze się garść, przeciera palcami kąciki załzawionych oczu i wreszcie opiera się o framugę drzwi, lustrując spojrzeniem twarz mężczyzny.
OdpowiedzUsuń- Nie, wszystko w porządku. - Kręci głową, po czym odbiera pakunek.
- Po prostu nie mówiłeś, że jesteś księdzem - dodaje już poważniej. Może nawet ciut wrogo.
- Nie - mówi prawie odruchowo, ale już w chwili wypowiadania tego słowa wie, że to nieprawa, że ta świadomość mu ciąży, że rzeczywiście ma z nią problem, bo dziś w rozmowie z tym facetem czuje się zdecydowanie mniej swobodnie, aniżeli wczoraj. I wie też, że nie ma to żadnego związku z nim jako osobą, natomiast z funkcją jaką pełni, i owszem. Przesuwa opuszkami palców po policzku, drapiąc się powoli, w zamyśleniu. Przełyka ślinę, po czym wzrusza delikatnie ramionami.
OdpowiedzUsuń- Tak - poprawia się wreszcie, wciąż nie spuszczając wzroku z twarzy mężczyzny.
- Jestem gejem - dodaje zaraz.
Nie wie, o co chodzi i nie chce wiedzieć. Czy ten ksiądz właśnie zaprosił go na randkę? Wie, że nie tak to powinno wyglądać w jego głowie, że pewnie skończy się na próbie przeciągnięcia go na heterycką stronę mocny, a jednak nie może oprzeć się wrażeniu, że on i ten mężczyzna stoją po tej samej stronie barykady. Przeciera dłonią powieki, wzdycha cicho i odwraca spojrzenie gdzieś w bok.
OdpowiedzUsuń- Słuchaj... - zaczyna i myśli nad tym, jak odpowiednio ubrać to w słowa, choć jednocześnie wie, że każda próba zakończy się fiaskiem.
- Ja się tutaj dopiero przeprowadziłem. Nie szukam problemów, więc po prostu nie wchodżmy sobie w drogę, dobrze? - ciągnie wreszcie, podnosząc wzrok na twarz mężczyzny.
Widzi to rozczarowanie w jego oczach i w jednej chwili czuje się naprawdę podle, bo być może wszystko wygląda inaczej, niż myśli. Może zaczyna nową drogę i nie powinien sobie tak drastycznie okrajać towarzystwa. Tylko o tym myśli, chce cofnąć którekolwiek ze swoich słów, ale mężczyzny już nie ma. Wraca więc do mieszkania, zupełnie zapominając, że przecież zamierzał wyjść do sklepu.
OdpowiedzUsuńA trzy dni późnej ta "nowa droga" zawala się kompletnie. Do Michała po cholernych dwóch tygodniach dochodzi, że Stankowski rzeczywiście przepadł. I nie daje mu spokoju. Zalewa go e-mailami, SMS'ami i wiadomościami na facebooku, a Tomek nie umie sobie z tym należycie poradzić, więc działa tak, jak potrafi: pije wódkę. Pije do tego stopnia, że o pierwszej w nocy wyrzucają go z kolejnego baru w takim stanie, że aktor nie myśli, co robi. Po prostu idzie przed siebie, chcąc być jak najdalej od tego bólu i tej cholernej samotności. Do tego stopnia, że przeszedłwszy przez pół miasta w zupełnie nieodpowiednim kierunku, wreszcie siada na losowym przystanku i czeka. Sęk w tym, że sam nie ma pojęcia, na co.
Jest mu niedobrze. Ogarniają go senność i mdłości i naprawdę z miłą chęcią by się położył. Może właśnie dlatego siedzenie w pionie nie idzie mu najlepiej. Trochę się chwieje, musi więc włożyć naprawdę dużo energii w to, by z ławki nie spaść. Nic więc dziwnego, że z początku nie zdaje sobie sprawy z obecności mężczyzny. Opiera dłoń na ławce między nimi, opuszkami palców przypadkiem muskając czarny materiał na udzie towarzysza. Marszczy brwi, zaskoczony jego obecnością i to na nim z początku skupia swoje spojrzenie. Dopiero potem podnosi je na twarz księdza, jednocześnie cofając dłoń.
OdpowiedzUsuń- Ty - rzuca głupio, wciąż wpatrując się w niego jak w obrazek i, o dziwo, tym razem jego ton nie przybiera wrogiej barwy. Jest po prostu zaskoczony.
Czuje się lepiej ze świadomością, że siedzi obok niego ten facet. Chociaż gdyby był to ktoś zupełnie inny, acz równie neutralnie nastawiony, pewnie nie zauważyłby różnicy. Bo to jest dobra sposobność, by przesunąć się i oprzeć głowę o cudze, stabilne i ciepłe ramię. I to właśnie Tomek robi: bez skrępowania wtula policzek w ciemny materiał sutanny, karmiąc się gorącem obcego ciała. Dopiero teraz czuje, że biały podkoszulek w chłodną, choć letnią, noc to nie jest dobry pomysł. Wbija spojrzenie w swoje przedramiona, na które powoli wstępuje gęsia skórka i najwyraźniej wciąż nie ma zamiaru ruszać się z miejsca.
OdpowiedzUsuń- Zapaliłbym - wzdycha cichutko, ale sam nie ma pojęcia, po co to mówi. Chyba czuje potrzebę powiedzenia wielu innych rzeczy, a wyrażenie swoich potrzeb to zawsze dobry starter.
- Oczywiście, że nie palisz. Odmawiasz sobie wszystkiego, co dobre - obrusza się, momentalnie podrywając głowę z jego ramienia, zupełnie jak gdyby znał mężczyznę przynajmniej od urodzenia, a jego słowa były dla niego śmiertelną zniewagą. Chociaż sam przecież na dobrą sprawę nie pali. Ale zaraz potem kręci mu się w głowie, więc znów opiera się o ramię mężczyzny.
OdpowiedzUsuń- Nie mogę - mruczy cicho, dodatkowo kurczowo zaciskając dłonie na ręce księdza. Po prostu boi się, że ten go tutaj teraz zostawi, dlatego woli go trzymać przy sobie.
Poirytowany zaciska mocno usta i zmniejsza siłę uścisku. Drażni go, że mężczyzna tak niewiele rozumie, choć można mieć poważne wątpliwości co do tego, czy sam Tomek wie, o co mu chodzi;
OdpowiedzUsuńZnów odsuwa się, prostuje się i odwraca spojrzenie w bok.
- Nie - mówi dumnie, co w jego stanie nadaje tej pozie naprawdę komiczny wydźwięk.
- Jadę autobusem - informuje go, zupełnie ignorując fakt, że nocne tą trasą nie jeżdżą, a nawet jeśli: jest na złym przystanku.
Udaje, że nie słyszy, jak ten rozmawia przez telefon, a kiedy rozmowa dobiega końca, odwraca spojrzenie w bok, obrażony. Już na trzeźwo nie lubi, kiedy się go nie słucha, natomiast po pijaku? Po pijaku podobne zachowanie godzi w jego dumę. Chociaż gdzieś w głębi siebie wie, że wrócenie do domu taksówką jest aż nadto rozsądne. Ale mimo to wstaje, co wcale nie wychodzi mu szczególnie dobrze, po czym chwiejnym, lekkim i zdecydowanie niepewnym krokiem rusza w sobie tylko znanym kierunku.
OdpowiedzUsuńChodzenie sprawia mu niemały problem i powoli znów kręci mu się w głowie, nic więc dziwnego, że twarz mężczyzny wita przed sobą z szerokim uśmiechem. Ciepłe dłonie na jego nagich, przemarzniętych ramionach przynoszą ukojenie, dlatego Tomek lgnie do nich, szybko niwelując tę odległość i znów opierając podbródek na czarnym materiale.
OdpowiedzUsuń- Nie wsiadaj z nieznajomymi do samochodu. To mówi mój rozsądek - mruczy z cichym westchnieniem, z nieznanych sobie przyczyn obejmując rozmówcę ramieniem. Stara się wziąć w garść, odzyskać równowagę i myśli, ale zamiast tego skupia się na własnej dłoni, która zaskakująco szybko zsuwa się na pośladki mężczyzny.
- Chociaż z Tobą bym wsiadł, gdybyś nie był tym księdzem. Bo masz cholernie seksowny tyłek - rzuca ciszej, wtulając twarz w szyję towarzysza.
Śmieszy go ta sytuacja i śmieszy go spięcie mężczyzny, ale sam nie wie, czy przyczyna tkwi tylko i wyłącznie w przesadzonej ilości spożytego alkoholu. Humor marnieje mu dopiero w chwili ulokowania się w taksówce. Mdłości stają się nie do zniesienia, a on walczy z nimi tylko resztkami sił. Później niewiele już pamięta. Wie, że mężczyzna odprowadził go do mieszkania, ale co się z nim działo od chwili, kiedy zamknął się w łazience, nie ma pojęcia. Nie wie też, jak długo w niej siedział, wymiotując. W garść bierze się dopiero, gdy jego żołądek jest już pusty. Wraz z jego zawartością opróżnił swoje ciało z nietrzeźwości, ale brud i kiepskie samopoczucie wciąż w nim pozostały, dlatego bierze prysznic z nadzieją, że te odejdą. Dalej niedbale owija się ręcznikiem w pasie, wyrzuca brudne ubrania do kosza doń przeznaczonego, po czym wychodzi z łazienki. I pierwsze, co widzi po opuszczeniu jej, to stojący na drugim końcu korytarza ksiądz. Marszczy brwi i rusza w jego kierunku.
OdpowiedzUsuń- Przepraszam. Zapomniałem, że jesteś - rzuca i zupełnie nie zwraca uwagi na to, że mijając mężczyznę, trąca go wilgotnym ramieniem.
Czuje na sobie ten wzrok, ale w żaden sposób go nie komentuje, bo ten trochę mu schlebia.
OdpowiedzUsuń- Beznadziejnie - przyznaje zgodnie z prawdą, napełnia szklankę wodą i opróżnia ją na raz. Dopiero wtedy odwraca się do mężczyzny, wierzchem dłoni ściera strużkę cieczy, która pociekła mu po brodzie i skupia spojrzenie na jego twarzy.
- Napijesz się czegoś? - pyta, opuszkami palców przesuwając po swoich żebrach, które go bolą. Być może ktoś mu przywalił. Nie wie. Nie pamięta.
- W ogóle oddam Tobie pieniądze za taksówkę. Dziękuję, że mnie odwiozłeś - ciągnie, gdy przypomina sobie o sposobie, w jaki wrócił do domu, po czym posyła księdzu lekki, niepewny uśmiech. Znów ma wrażenie, że ten zachowuje się osobliwie. Dalej odwraca się, wyciąga z szafki puszkę na drobne wydatki i wyciąga z niej banknot o wyższym nominale, by kolejno podejść do mężczyzny i położyć mu go na kolanie. Z góry zakłada, że ten nie będzie chciał pieniędzy. Dalej odwraca się, poprawia ręcznik i chowa puszkę na powrót do szafki.
Słyszy te słowa, spogląda na mężczyznę przez ramię i czuje to podniecenie na jego twarzy. To absurdalne, tym bardziej, że go nawet nie widać, ale Tomek po prostu je czuje i w żaden inny sposób nie potrafi wytłumaczyć tego zjawiska.
OdpowiedzUsuń- Nie chcesz - wyrywa mu się, nim zdąża się powstrzymać i patrzy na wciąż siedzącego na kanapie mężczyznę. I słyszy w swoim głosie zaskoczenie, którego zupełnie nie czuje, bo chyba od początku wiedział, że z tym księdzem jest coś nie w porządku. A teraz jedyne, o czym potrafi myśleć to to, czy ten mężczyzna ma w tym momencie wzwód i nie umie zapanować nad spojrzeniem, które sunie od jego twarzy w dół ciała, wreszcie lądując na kroku.
Nie myśli o tym, co robi. Nie myśli o tym, że niwelowanie odległości, która ich dzieli jest niepoprawne. Że oparcie nogi na kanapie między udami mężczyzny i tak blisko ciepłego, pulsującego, pobudzonego krocza jest złe. Ani że jest grzeszny i że z pewnością spali się za to w piekle, o ile ono istnieje. Chwyta mężczyznę za podbródek i zmusza do spojrzenia na siebie, po czym nachyla się nad jego uchem.
OdpowiedzUsuń- Więc nie wychodź - szepcze, a potem zamyka wargi na tym miękkim płatku, na którym nikt nigdy wcześniej nie zamknął swoich ust i napiera kolanem na twarde krocze.
Ssie płatek jego ucha powoli i skrupulatnie i uśmiecha się, gdy biodra mężczyzny wędrują do góry tak chętnie.
OdpowiedzUsuń- Patrz na mnie - mówi mu, całując jego żuchwę. Chwyta jego dłonie i swobodnie opiera sobie na bokach, by kolejno zsunąć je na swoje pośladki i jednocześnie pozwalając zupełnie opaść ręcznikowi.
- Wszystko możesz - szepcze i bardzo chciałby zejść z pocałunkami niżej, ale koloratka i kołnierz go w tym względzie blokują. Szarpie kilka pierwszych guzików sutanny i wreszcie może to zrobić. Uradowany tym faktem wpija się w miękką skórę, jednocześnie poruszając powoli kolanem.
Wprawnie rozpina guziki sutanny, czuje, że to jest złe i nie rozumie, dlaczego tak bardzo go to nakręca. Domyśla się, że mężczyzna nie czuje się z całą sytuacją komfortowo, ale wie, że nie robi niczego wbrew jego woli. W tym przekonaniu utwierdzają go zaciskające się na jego pośladkach dłonie. Nie ma cierpliwości dla wszystkich guzików: gdzieś w połowie daje sobie z nimi spokój. Wsuwa dłoń za ciemny materiał, rozpina rozporek i już jest w bieliźnie, już dotyka go bez przeszkód. Obejmuje go i przesuwa po nim dłonią, na razie jedynie testując potencjalne reakcje.
OdpowiedzUsuńSiada na nim okrakiem i bez zawahania poddaje się temu poleceniu, bo po prostu czuje ulgę, że mężczyzna jeszcze mówi. Wyciąga jego ręce z ciasnych rękawów i pochłania spojrzeniem te ramiona, które miałyby w sobie tyle siły, gdyby tylko chciały. A później rozpina resztę guzików, unosi się i wyszarpuje spod mężczyzny ciemny materiał, odrzucając go w bok. I znów wraca dłońmi do jego rozporka, delikatnie zsuwa z jego bioder spodnie wraz z bielizną i uwalnia to, co tak długo skrywał materiał, a czego rozmiary tak cholernie Tomkowi imponują. Przygryza dolną wargę, bo bardzo chciałby wziąć go teraz do ust, ale wie, że to by było już za dużo. Dlatego po prostu znów obejmuje tą męskość dłonią i przesuwa po całej jej długości, tym razem szybciej, wpatrując się w jego twarz.
OdpowiedzUsuńPrzysuwa się, przylega jego torsem do swojego, bo chce czuć jego ciepło, chce wiedzieć, że męskie ciało jest blisko. Nie spuszcza z niego spojrzenia i widzi, że mężczyzna też na niego patrzy. A później czuje na sobie ten niezbyt pewny dotyk i wzdycha cichutko, choć to dla niego wciąż za mało. Przylega do mężczyzny jeszcze ściślej, wtapia dłoń w jego włosy i całuje go: głęboko i namiętnie, zupełnie jak gdyby w ten sposób chciał zaaprobować to, co ten robi. Jednocześnie nagle przyspiesza ruchy dłoni na jego przyrodzeniu, kciukiem sporadycznie podrażniając jego główkę.
OdpowiedzUsuńMyśli o tym, że być może jest pierwszym, który dotyka go w ten sposób i nie ma pojęcia dlaczego, ale ta wizja cholernie go pobudza. Chwyta jego język delikatnie zębami i ssie go, by kolejno znów naprzeć na niego swoim i wkraść się do jego ust. Nie panuje nad przyspieszonym oddechem i nawet nie chce, jeszcze chętniej napierając biodrami na jego rękę. Ruchy swojej dłoni przyspiesza, coraz częściej zahaczając nią o wrażliwą główkę i jednocześnie żałując, że pocałunek jest tak pochłaniający, bo z miłą chęcią by go wysłuchał.
OdpowiedzUsuńPrzerywa pocałunek, bo najzwyczajniej w świecie braknie mu na niego tchu. Wciąż jednak nie odsuwa się: dotyka swoim nosem jego, przyśpieszonym oddechem atakując jego wargi. Jednocześnie pochłania twarz mężczyzny wzrokiem, skacze czarnymi tęczówkami od punktu do punktu i chce ją zapamiętać w tym wyrazie na zawsze. Jest na niej skupiony do tego stopnia, że nie do końca rejestruje fakt, że jedna z jego dłoni zaczyna chaotycznie głaskać włosy mężczyzny, a druga zaciska się na jego członku jeszcze mocniej i szybciej.
OdpowiedzUsuńMusi zapamiętać sobie wyraz jego twarzy, kiedy dochodzi. Musi. Widzi go, a w moment później ciepłe nasienie tryska mu na tors i brzuch. Nie umie dozować emocji, które nagle na niego spływają, dlatego dzieli się nimi z kochankiem, przylegając swoim policzkiem do jego i cichymi postękiwaniami wprost do ucha dzieli się z nim bliskością swojego własnego szczytowania. Wije się na nim, napierając biodrami na jego dłoń i wreszcie sam dochodzi, mocno zagryzając swoją dolną wargę.
OdpowiedzUsuńTkwi w takiej pozycji przez moment i walczy z wciąż przyspieszonym oddechem. Teraz to dla odmiany on czuje się niekomfortowo, bowiem uświadamia sobie wagę swojego czynu. Oczywiście społeczną, nie religijną. Stara się tego nie pokazywać. Odsuwa się powoli i posyła mężczyźnie krótki uśmiech, by kolejno wstać i sięgnąć po jednorazowe chusteczki. Wyciąga kilka i ściera z siebie jego nasienie, po czym podaje mu opakowanie.
OdpowiedzUsuń- Proszę - mówi, kiedy zdaje sobie sprawę, że fiasko tkwi w jego milczeniu. - Chyba, że wolisz wziąć prysznic.
Kiedy kończy, wyrzuca zużyte chusteczki do śmieci, a następnie wydobywa z torby bokserki i wciąga je na siebie. Bynajmniej nie robi tego ze względu na księdza. Zegarek na kuchence wskazuje piątą dwadzieścia, a jego współlokator o szóstej wychodzi do pracy i Tomek nie ma ochoty świecić przed nim jajami. Tłumaczyć się z obecności mężczyzny, obok którego leży sutanna w zasadzie też nie, ale poczułby się chyba jeszcze gorzej, gdyby ten wyszedł.
OdpowiedzUsuń- Już to mówiłeś - zauważa, z paczki papierosów wyciągając jednego i zapalając. Zawsze pali po seksie, Michał go tego nauczył. Siada na krześle, zaciąga się i wbija wzrok w kochanka.
- Robię dobre kanapki - mówi mu.
W pierwszej chwili myśli, że mężczyzna opuszcza mieszkanie, zupełnie jak gdyby kanapki były jakąś śmiertelną obrazą wobec religii. Szybko zdaje sobie jednak sprawę, że to niemożliwe: sutanna została. Kończy palić papierosa w połowie, wstawia wodę w czajniku i z braku innego zajęcia robi te kanapki, które obłożone sałatą, serem, pomidorem i majonezem nie tylko dobrze smakują, ale też wyglądają. Kiedy mężczyzna przychodzi, kończy posypywać je przyprawami. Jego wypowiedź komentuje jedynie nieco rozbawionym prychnięciem.
OdpowiedzUsuń- Jestem Tomek i właśnie Tobie jedną zrobiłem - mówi z łobuzerskim uśmiechem, po czym sięga po jedną z kanapek i podsuwa mężczyźnie pod usta, tym samym sugerując, by ten ją ugryzł.
Bierze gryza tej samej kanapki, wpatruje się w jego usta i myśli, że zamiast chleba i warzyw wolałby mieć w swoich jego język. Zaraz jednak skupia się na tym, by zalać herbaty, tak więc potencjalny pocałunek odstawia na boczny tor. Stawia przed mężczyzną kubek, swój biorąc do ręki i dopiero wtedy odpowiada.
OdpowiedzUsuń- Polskie. Pięć dni temu przyleciałem z Poznania - mówi, po czym podsuwa mu kanapkę pod usta i myśli o tym, że Alexander wgryzając się w nią wygląda cholernie uroczo.
Uroczy myśli i posyła mu rozbawiony uśmiech. Lokuje się na tym samym krześle, co wcześniej, bierze kolejny gryz kanapki, przełyka i uśmiecha się zaczepnie.
OdpowiedzUsuń- Nie wiem, czy wiesz, ale mógłbym Cię ssać, dopóki nie odszedłbyś od zmysłów - mówi mu w ojczystym języku, choć przypuszcza, że ten najpewniej nie rozumie ani słowa. Dalej opiera się wygodniej na krześle i upija łyk herbaty.
- Mówisz po francusku? - pyta, bo zawsze intrygowała go dwujęzyczność Kanady.
Gdy widzi skinięcie głową, prostuje się, pręży się i nagle jest innym człowiekiem.
OdpowiedzUsuń- Oui, oui, c'est magnifique! Je ne parle pas francais - mówi z fascynacją w głosie, naśladując francuski akcent i tym samym dając świetny popis swoich aktorskich zdolności. Potem wraca do poprzedniej postawy i śmieje się lekko. - Nienawidzę francuskiego - dodaje i znów wgryza się w kanapkę. A potem słyszy te słowa i prawie się nią krztusi. Przełyka kęs, ociera usta wierzchem dłoni i patrzy mu w oczy.
- Powiedziałem, że ssałbym Cię, dopóki nie postradałbyś zmysłów - tłumaczy spokojnie.
Podoba mu się sposób, w jaki mężczyzna reaguje na jego słowa, więc cieszy się tym widokiem, dopóki ten nie zasłania się kubkiem. Wtedy kończy zarówno swoją herbatę, jak i kanapkę, po czym odchyla się wygodniej na krześle i wciąż patrzy mu w oczy, choć te ewidentnie od niego uciekają. Kusi go, żeby powiedzieć, że on mógłby pozbawić go zmysłów lepiej, ale sobie daruje.
OdpowiedzUsuń- Jakieś trzydzieści-trzydzieści pięć lat temu - mówi zamiast tego, co jest chyba jeszcze gorszym rozwiązaniem. Ale wciąż patrzy mu w twarz.
Wie, że wtrąca się w nie swoje sprawy, ale jednocześnie nie czuje skruchy. Ktoś w końcu powinien uświadomić mężczyznę, jak wielki, życiowy błąd popełnił.
OdpowiedzUsuń- Jestem na to zbyt dobry - informuje go, powoli odchylając się na krześle. Kątem oka sprawdza godzinę, po czym znów w całości skupia się na rozmówcy.
- Słuchaj, zaraz wstanie mój współlokator. Nie chciałbym, żebyś czuł się niekomfortowo. - Funkcja czysto informacyjna, daje mężczyźnie wolną rękę w kwestii tego, co ten zrobi. Sam w zasadzie nawet nie chce, żeby wychodził.
Czuje się dziwnie, kiedy ten chowa sutannę do aktówki, zupełnie jak gdyby to był zbędny balast, ale z drugiej strony cieszy się, że mężczyzna zostaje. Posyła mu lekki uśmiech, coby to okazać.
OdpowiedzUsuń- Jestem aktorem. Bardzo bezrobotnym - odpowiada krótko, nieszczególnie zadowolony z faktu, że musi dodać to drugie zdanie.
- Jeszcze herbaty? - pyta, bo wstaje, coby zrobić kolejną chociaż sobie. I jednocześnie słyszy szum wody w łazience, co tylko utwierdza go w przekonaniu, że współlokator już wstał.
- Poradzę sobie - mówi, bo przecież zawsze radził sobie sam. Nastawia wodę w czajniku, wrzuca herbatę do kubków, opiera się o aneks kuchenny i wbija wzrok w mężczyznę. Nie może nie zauważyć, że tamten zmienił się na twarzy i w zachowaniu. I już ma coś powiedzieć, coby rozluźnić atmosferę, kiedy do pomieszczenia wpada krępy mężczyzna średniego wzrostu. Obrzuca Alexandra nieprzyjemnym spojrzeniem, zgarnia z talerza ostatnią kanapkę, wgryza się w nią i już podchodzi do Tomka.
OdpowiedzUsuń- Zrobiłeś mi śniadanie, jak miło, kochanie - drwi i najwyraźniej zamierza pocałować Polaka w usta, ale ten w ostatniej chwili odwraca głowę w bok, dlatego cudze wargi lądują jedynie na jego policzku. Dalej mężczyzna zgarnia z blatu butelkę wody mineralne i opuszcza pomieszczenie ze słowami nara, cioty.
- Wypchaj się tą kanapką - warczy pod nosem Tomek i myśli o tym, jak bardzo nienawidzi tego faceta i jak bardzo nie chce tu mieszkać. A potem jak gdyby nigdy nic zalewa kubki wrzątkiem.
Ignoruje komentarz o wychodzącym mężczyźnie, bo naprawdę bardzo nie chce rozwodzić się nad tym, jak bardzo milutki on nie jest. W zamian lokuje się na krześle i wbija spojrzenie w mężczyznę, szczególnie skupiając się na jego powiekach, które, jak zauważył, drgają ilekroć ten popada w zamyślenie. Nachyla się i wgryza w kanapkę trzymaną przez niego w dłoni, jako że dla niego nic więcej już nie zostało.
OdpowiedzUsuń- O czym myślisz? - pyta, oblizując wargi z majonezu.
Nie spuszcza z niego spojrzenia, bo choć ma permanentne wrażenie, że mężczyzna czuje się skrajnie niekomfortowo, nie potrafi powstrzymać rozczulenia, które ów skrępowanie w nim wywołuje. Upija łyk herbaty i prostuje się.
OdpowiedzUsuń- Kretyn dlatego, że uległeś pożądaniu czy dlatego, że nie umiesz udawać, że czujesz się z tym w porządku? - pyta zupełnie swobodnie, wciąż wpatrując się w jego oczy. Zupełnie, jak gdyby liczył, że wyczyta z nich cokolwiek więcej.
Nie chce naciskać, ani niczego z rrozmócy wyciągać. Ale zachowanie mężczyzny sprawia, że jakimś sposobm czuje się współwinny, chociaż w zaspokojaniu własnych żądz nigdy nie widział niczego niepoprawnego, przynajmniej dopóki nie wiązało się to z cudzą krzywdą. I chce, żeby Alexander wiedział, że w razie potrzeby jest. Dlatego wypija swoją herbatę do końca i odstawia usty kubek na stół.
OdpowiedzUsuń- Pomogę Tobie - mówi, a spojrzenie, jakie mu w trakcie owego zapewnienia posła, ewidentnie daje do zrozumienia,że nie ma na myśli herbaty.
Nie czuje się dobrze z tym, że po jego wyznaniu mężczyzna wstaje, a kolejno mówi o wychodzeniu. Nie komentuje jednak owej informacji w żaden sposób: sam również wstaje i zgarnia z blatu brudne naczynia, by kolejno odnieść je do zlewu i umyć. Kiedy kończy, odwraca się, a Alexander jest już przy drzwiach. Chwycenie go za nadgarstek i zatrzymanie to niestety odruch.
OdpowiedzUsuń- Wiem, że nie masz doświadczenia, ale jeśli było Tobie dobrze choć przez chwilę, powinieneś poprosić mnie o numer telefonu - mówi powoli i posyła mu ciut niepewny uśmiech. Kolejno puszcza jego rękę i z wahaniem pociera swój kark.
- I pocałować mnie - dodaje.
Gula w gardle atakuje go nagle i jest skutkiem znajomego uczucia bycia wykorzystanym. Potraktowanym jak zabawkę, rozrywkę po tylu latach marazmu. Gdzieś w środku wie, że to absurd, ale tamto wrażenie dominuje, paraliżuje go. Do tego stopnia, że na pocałunek prawie nie reaguje. Później odwraca spojrzenie w bok i wzrusza delikatnie ramionami, zupełnie jak gdyby chciał pokazać, jak bardzo obojętne są dla niego te słowa.
OdpowiedzUsuń- To cześć - rzuca lekceważąco i odwraca się, by podejść do aneksu kuchennego i zacząć zaparzać sobie kawy,
Aprobuje ten pocałunek wsunięciem dłoni we włosy mężczyzny i wzdycha cicho, rozczarowany, gdy te uciekają mu z uścisku palców, a Alexander wychodzi. Wierzy mu na słowo i nie zatrzymuje go. Fascynuje go. Fascynuje i pochłania, nad czym Tomek po prostu nie umie zapanować. Czeka cierpliwie cztery dni, przy czym z każdym kolejnym coraz bardziej odchodzi od zmysłów. Ilekroć widzi na ulicy księdza, ma wrażenie, że to Alexander. I ilekroć, gdy tamten się odwraca, doznaje rozczarowania. Piątego dnia przychodzi mu na myśl, że być może mężczyźnie coś się stało. Dlatego wreszcie ulega. W internecie zapoznaje się z systemem parafialnym Toronto oraz wizerunkami księży o imieniu Alexander. Zaskakuje go łatwość, z jaką go odnajduje oraz zbieg okoliczności, który mówi o tym, że mężczyzna prowadzi dzisiaj mszę. Nie myśli. Zamyka komputer i wychodzi z mieszkania. Na nabożeństwo odrobinę się spóźnia. Siada w jednej z ostatnich ławek i obserwuje prowadzącego mszę, czując się z tym komicznie, jak intruz. A później słyszy o żądzach, o szatanie i o nieuleganiu pokusom. I wie, że to wszystko słowa o nim i to jest gorsze niż siarczysty policzek. Rozgoryczenie miesza się w nim z gniewem, kiedy staje pod zakrystią i czeka na mężczyznę. Ten opuszcza ją chyba jako ostatni i podobnie jak przy pierwszym spotkaniu, mija go, zupełnie nie zauważając jego obecności. To boli jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuń- Wspaniałe kazanie, proszę księdza. Mam tylko jedną wątpliwość. Co zrobić, kiedy już uległo się pokusie? - Nawet nie sili się na intonację drwiny czy pogardy. Jedyne, co słychać w jego głosie to proste rozczarowanie.
Patrzy na niego i po raz pierwszy żałuje, że w ogóle go dotknął. Że się nachylił, że zaproponował suchą koszulę, zapytał o odpowiedni autobus. Odwraca wzrok w bok, bo nie potrafi znieść tego uczucia.
OdpowiedzUsuń- Właściwa droga, jak to pięknie brzmi - drwi, czując jak wściekłość powoli nad nim zapanowuje. Robi mu się gorąco, dłonie zaciska w pięści, paznokcie wbijając w skórę i wodzi rozjuszonym spojrzeniem po poszczególnych elementach ołtarza. Przełyka ślinę i dopiero wtedy skupia wzrok na powrót na mężczyźnie. W jego oczach czai się oskarżenie.
- Szkoda, że ta właściwa droga wcale nie uchroni Cię przed tym, co czujesz, o czym myślisz i jak reaguje Twoje ciało na moją dłoń na Twoim chuju.
- O czym Ty kurwa mówisz? - wypala, bo rzeczywiście nie rozumie ani jednego słowa z jego wypowiedzi. Powoli traci nad sobą panowanie i naprawdę nie chce w tym momencie myśleć nad tym, dlaczego ten mężczyzna działa na niego podobnie, dlaczego reaguje na niego tak ekspresywnie. Zaciska zęby i walczy z pokusą uderzenia go.
OdpowiedzUsuń- Nie odezwałeś od ostatniego spotkania ani słowem i jeśli myślisz, że jestem przelotną przygodą, zabawką albo dziwką, którą traktuje się w ten sposób to... to po prostu jest mi przykro. - Emocje zmieniają się w nim z każdym kolejnym słowem: przez wściekłość i rozgoryczenie znów przebija się smutek. Zaciska dłonie na krawędzi rękawów bluzy, którą ma na sobie i nagle czuje, że już dłużej nie wytrzyma, że musi stąd wyjść.
- Ja tylko zaczynałem się martwić, ale widzę, że całkiem niepotrzebnie - dodaje ciszej i rusza w kierunku wyjścia, nie mogąc powstrzymać się przed szturchnięciem mężczyzny ramieniem. Nie w formie ataku: po prostu po raz ostatni chce poczuć ciepło jego ciała.
W pierwszej chwili myśli, że mężczyzna jakimś sposobem dowiedział się o Michale. O tym, że tak na dobrą sprawę nie zakończył tej relacji, że jedynie od niej uciekł. A później uświadamia sobie, że to przecież niemożliwe, bo Michał jest tysiące kilometrów dalej i nie dostaje odpowiedzi na swoje SMS'y, telefony i maile, więc w żadnym znaczeniu Tomek nie ma go przy sobie. Uświadomienie sobie tego zajmuje mu przynajmniej kilka kroków. Wtedy zatrzymuje się i odwraca, wbijając wzrok w twarz rozmówcy.
OdpowiedzUsuń- Nie ma innego mężczyzny - mówi i milknie, bo nie przychodzi mu do głowy żaden argument potwierdzający te słowa czy chociażby sytuacja, w której Alexander mógł widzieć go z kimś innym.
Wpatruje się w niego wyraźnie zaskoczony podobną odpowiedzią. Przeszukanie wspomnień zajmuje mu dłuższą ilość czasu, niż powinno. Po prostu nie może dojść do tego, co robił trzy dni temu. Alexander, albo raczej jego brak, pochłonęły go do tego stopnia, że ma wrażenie, iż tamten dzień miał miejsce milion lat świetlnych wcześniej. Nic więc dziwnego, że kiedy wreszcie dochodzi do tych wspomnień, jego odpowiedź bynajmniej nie brzmi wiarygodnie.
OdpowiedzUsuń- W czwartek byłem z Kasią i jej znajomymi na spektaklu ulicznym. Ale nie przypominam sobie, żebym tam kogoś całował czy coś - mówi wreszcie i wzrusza delikatnie ramionami. Czuje się winny i nie wie dlaczego. Podobnie, jak nie ma pojęcia, po co się tłumaczy. Chyba po prostu chce, żeby mężczyzna mu uwierzył.
Słyszy te słowa i nagle łagodnieje. Powoli wraca do mężczyzny, choć rozważa to wcześniej przez chwilę. Z pewnym wahaniem opiera dłoń na jego torsie i nieśpiesznie przygładza pomarszczony materiał sutanny. Wodzi spojrzeniem za tym ruchem, by wreszcie podnieść je na twarz Alexandra. Nie może powstrzymać niepewnego uśmiechu, który wciska mu się na usta.
OdpowiedzUsuń- Byłeś zazdrosny? - pyta cicho i zaciska wargi w wąską linię, bo nagle ta możliwość wydaje mu się dziwnie absurdalna.
Pociąga go ta niepewność, ten brak doświadczenia, ale i dojrzałość, której nigdy nie doświadczył będąc w związku z trzydziestopięcioletnim mężczyzną, który nie był w stanie poradzić sobie z brutalnością świata rzeczywistego i schował się przed nim pod kołdrą.
OdpowiedzUsuńTomek nie pamięta, kiedy ostatnim razem chciał kogoś pocałować tak jak tego mężczyznę w tym momencie. Ale tego nie robi. Nie chodzi o to, że mu nie wypada. Po prostu wie, że Alexander czułby się z tym niekomfortowo, a może nawet miał mu to za złe. Dlatego nie robi nic. Tylko stoi i patrzy tak na niego.
- Bardzo chętnie napiłbym się z Tobą kawy - mówi, kiedy wreszcie się odzywa.
Jest ciekawy, czy mężczyzna wie, jak bardzo dwuznaczna wydaje się być ta propozycja, ale nie pyta. W normalnych warunkach z pewnością podroczyłby się z nim, chociażby, żeby ujrzeć to skrępowanie na jego twarzy, ale nie teraz. I nie tutaj.
OdpowiedzUsuń- Chcę. - Kiwa głową i już brnie w kierunku wyjścia z kościoła. Wtedy właśnie przychodzi mu na myśl, że być może ta dwuznaczność była celowa. Na tę myśl odwraca się i posyła mężczyźnie lekki, zachęcający uśmiech.
Podąża za nim w milczeniu, ale już w chwili przekraczania progu mieszkania mężczyzny żałuje swojej decyzji. Nie czuje się w nim komfortowo i nie wie, czy przyczyna tkwi w krzyżu zawieszonym nad drzwiami czy w świadomości, że jest tutaj intruzem. Zupełnie jak w całym życiu Alexandra. Przełyka ślinę i zaciska wargi w wąską linię. Stoi na środku kuchni i nie wie, co ze sobą zrobić. Na stwierdzenie mężczyzny odpowiada krótkim skinięciem głowy, ale odprowadzając go spojrzeniem, ma ochotę pójść za nim. Nie robi tego. W zamian odnajduje dwa kubki i nasypuje do nich kawy, a kiedy kończy, opiera się o blat wyczekując na Alexandra.
OdpowiedzUsuńZamierza zalać kawę, ale wtedy w pomieszczeniu pojawia się mężczyzna i zmierza w jego kierunku, więc Tomek rezygnuje z tego przedsięwzięcia. Pozwala mu na ten dotyk i na tę bliskość, a kiedy słyszy jego wypowiedź, uśmiecha się delikatnie. Sięga dłonią do jego policzka i gładzi go, a słowa, które następnie kieruje do Alexandra, nadają temu gestowi niemałej pobłażliwości.
OdpowiedzUsuń- Sęk w tym, że problem wcale nie tkwi we mnie - mówi spokojnie, odwzajemniając to spojrzenie, a później odsuwa się, by wrócić do zamierzonej czynności i tym samym zalać oba kubki gorącą wodą.
Gubi się w tym mężczyźnie, w jego zachowaniu i przyzwyczajeniach, bo z podobnymi nigdy nie miał do czynienia. A owo zagubienie go frustruje. Wpatruje się we wnętrza zalewanych gorącą wodą kubków i czuje, że coś w nim właśnie pęka. Chyba nie jest gotowy na powitanie w swoim życiu kolejnego niestabilnego mężczyzny, nawet jeśli Alexander sprawia, że na moment odsuwa dobijającego się do niego Michała na drugi plan.
OdpowiedzUsuń- Chciałbym wiedzieć, co Ty zamierzasz i jaki masz do mnie stosunek - wyrzuca z siebie szorstko, odstawiając czajnik na swoje miejsce ze zbyt wielkim impetem i podnosi na mężczyznę wyczekujące spojrzenie.
Zagryza dolną wargę, bo słowa, które słyszy. są ostatnimi, których się spodziewał. Przez moment rozważa nawet, czy się przypadkiem nie przesłyszał, a potem... Potem widzi wyraz twarzy Alexandra w chwili, gdy ten dochodzi. Momentalnie odwraca spojrzenie w bok, bo znów uświadamia sobie, że to on był jego prawdopodobnie pierwszym mężczyzną, że to on go skalał, zbrudził. Przeciera palcami powieki i dopiero teraz zdaje sobie sprawę, jak bardzo czuje się słaby i rozbity emocjonalnie. Zdecydowanie zbyt słaby i zbyt rozbity, by wziąć na siebie konsekwencje tego czynu.
OdpowiedzUsuń- Ja właściwie nawet nie wiem, co mogę Tobie dać prócz braku kontroli nad moim popędem seksualnym. A tego potrzebujesz teraz najmniej - mówi i świadomość, że rzeczywiście nie ma mu nic do oferowania, sprawia, że jest rozczarowany samym sobą.
Zaciska mocno szczęki i odwraca spojrzenie w bok. Czuje, że to, co powiedział, zabrzmiało ciut inaczej niż powinno. Pociera dłonią kark i wzdycha cicho.
OdpowiedzUsuń- Jestem słabszy niż myślisz - wypala nagle i milknie, bo choć chciałby mu powiedzieć wszystko, i o Michale, i o tym, jaki jest teraz kruchy, ale nie wie jak. Ani czy w ogóle potrafi.
Michał też tak mówił, myśli i ta myśl budzi w nim rozbawienie. Patrzy na Alexandra i uśmiecha się smutno, ale i nieco pobłażliwie. A później odwraca wzrok i zaczyna mówić.
OdpowiedzUsuń- Kłamałem, kiedy powiedziałem, że kilka dni temu przyleciałem tutaj z Polski. Ja z Polski uciekłem. Przed jedynym facetem, w którym kiedykolwiek się zakochałem, a który zniszczył tę lepszą część mojego życia. Który sprawił, że bycie wykorzystywanym i poniżanym miałem za codzienność. I jeśli zapytasz mnie w tym momencie, co do niego czuję, bez wahania odpowiem, że nienawidzę go najbardziej na świecie. Ale jednocześnie wiem, że jeśli pewnego dnia coś mnie tknie i odbiorę jeden z setki telefonów, którymi każdego dnia mnie bombarduje, wrócę do Poznania na kolanach i będę błagał go, żeby mi wybaczył, bo Michał to manipulant jak mało kto. I zna moje najsłabsze punkty. Dlatego nie mogę dać Tobie niczego. - Nie ma pojęcia, w którym momencie głos zaczyna mu drżeć, a wzrok wbija w materiał koszuli mężczyzny. Upija długi łyk kawy i wciąż nie umie spojrzeć mu w oczy.
Uśmiecha się, kiedy słyszy jego słowa, odstawia kubek na blat i dopiero wtedy podnosi wzrok na mężczyznę. Przysuwa się do niego zdecydowanie zbyt blisko, po czym opiera dłoń na jego policzku, gładząc go czule.
OdpowiedzUsuń- Nie traktuję Ciebie jako przyjaciela, Alex - mówi cicho, a fakt, że wciąż go głaszcze, nadaje tej wypowiedzi jednoznaczny charakter. - Bardzo namieszałem w Twoim życiu i zrobię to jeszcze bardziej, jeśli mnie teraz nie odepchniesz. Bo Ty sobie ze mną nie poradzisz, kiedy ja będę najgorszy - tłumaczy mu spokojnie, tym razem nieprzerwanie wpatrując się w jego oczy.
Odwraca wzrok dopiero, kiedy przyłapuje się na tym, że od dłuższej chwili wpatruje się w ten jego uśmiech i ma ochotę go pocałować. I chce powiedzieć więcej: może coś o tym, że kiedy jest mu źle, pije albo że w ogóle ma dziwne predyspozycje do wpadania w skomplikowane i niezdrowe relacje. Ale zdaje sobie sprawę, że to zabrzmiałoby śmiesznie, zupełnie jak gdyby chciał go do siebie zniechęcić, odepchnąć, a przecież wcale nie chce. Dlatego milczy, wpatrzony gdzieś w ścianę obok.
OdpowiedzUsuńCzuje przyjemny dreszcz na karku, gdy tylko słyszy te słowa i momentalnie podnosi na niego wzrok. Widzi w jego spojrzeniu to, co chwilę wcześniej spodziewałby się dostrzec w swoim i nie waha się ani przez moment. Chce go objąć w pasie i jedynie przypadek sprawia, że jego ręka ląduje na pośladkach mężczyzny, ale Tomek już na to nie zważa. Zbyt bardzo pochłonięty jest przyciąganiem go do siebie i przywieraniem wargami do jego ciepłych, miękkich ust.
OdpowiedzUsuńWyjście naprzeciw jego biodrom swoimi jest tylko odruchem, nad którym Tomek zupełnie nie panuje, ale który niesie za sobą ciche westchnienie. Pogłębia pocałunek, momentalnie trącając język mężczyzny swoim, zachęcając go do wspólnej zabawy. Tymczasem dłoń, którą wciąż trzyma na pośladkach Alexandea, zaciska się na jednym z nich mocniej. Jednocześnie Tomek opiera drugą na koszuli mężczyzny i zaciska ją na niej, ewidentnie chcąc mieć go przy sobie bliżej.
OdpowiedzUsuńWzdycha cichutko w jego usta, napierając na niego torsem. Przestrzeń, która ich dzieli, niemożliwie go irytuje. Tym bardziej, że nagle zdaje sobie sprawę z bliskości krocza Alexandra przy swoim. Nad kolejnymi odruchami już nie panuje. Wpija się w jego wargi tym gorliwiej i jednocześnie rozchyla uda mężczyzny kolanem, napierając nim na jego przyrodzenie.
OdpowiedzUsuńWraz z paznokciami na plecach przychodzi dreszcz podniecenia i choć Tomek jeszcze chwilę wcześniej przekonywał się, że będzie silny i da Alexandrowi czas, teraz już nad niczym nie panuje. Zsuwa dłoń z torsu mężczyzny niżej, by kolejno wyszarpnąć koszulę z jego spodni, wsunąć palce pod materiał i gładzić ciepłymi opuszkami jego brzuch. Jednocześnie drugą ręką, wciąż ulokowaną na pośladku Alexandra, przyciska go mocniej do siebie i tym samym zmusza do tego, by ten napadł kroczem mocniej na jego udo. Kolanem wciąż ociera się o materiał jego jeansów i jednocześnie czuje, że braknie mu tchu. Ale pocałunku nie przerywa.
OdpowiedzUsuńOdrywa się od jego ust dopiero, gdy ciemnieje mu przed oczami, co oczywiście nie jest jednoznaczne z końcem pocałunków. Już przylega wargami do jego żuchwy, liże i naprzemiennie ssie ciepłą skórę.
OdpowiedzUsuń- Jesteś zdrowy? - pyta szeptem, gdy dociera do jego ucha i już zamyka wargi na jego płatku.
- Kurwa - mruczy sfrustrowany, kiedy zdaje sobie sprawę, że i tak nie potrafiłby teraz przerwać.
- Wylądujesz na przeciwległej ścianie niezależnie od odpowiedzi - wyjaśnia użyte wcześniej przekleństwo, a następnie uśmiecha się, przy czym dokładnie w tym samym momencie jego dłoń z brzucha Alexandra wsuwa się wprost w jego bieliznę.
To, co odnajduje w spodniach mężczyzny, ponownie zadawala go w pełni. Zaciska na nim palce i wzdycha cicho, podniecony. Jednocześnie pozwala sobie na wprawne rozpięcie wolną dłonią koszuli kochanka. Przylega wargami do jego torsu i myśli o tym, że znów działa nazbyt szybko i nazbyt pochopnie. A zaraz potem, że jeśli skóra Alexandra ma taki smak, jego nasienie musi być spełnieniem najbardziej wyuzdanych marzeń każdego geja. I wtedy wreszcie działa zgodnie ze swoimi słowami i popycha go na równoległą ścianę z niemałym impetem. Nie waha się ani przez chwilę: przesuwa językiem w dół jego tułowia, ląduje przed nim na kolanach, w międzyczasie zsuwając z niego spodnie i przywiera wargami do wybrzuszenia w jego bieliźnie.
OdpowiedzUsuńW tym momencie jest egoistą, zupełnie nie myśli o rozterkach mężczyzny. Zbyt bardzo pochłonięty jest pożądaniem i potrzebą poczucia imponującego przyrodzenia kochanka w swoich ustach. Ale przecież go ostrzegał. Mówił, że się nie powstrzyma. I rzeczywiście, nie potrafi. Gdy tylko zsuwa z Alexandra bieliznę i widzi prężącą się przed nim męskość, momentalnie zamyka jej główkę między wargami i ssie ją zachłannie.
OdpowiedzUsuńNapiera językiem na wrażliwą główkę i wsuwa go w siebie niemal do samego końca. Czucie go w sobie jest dobre, cholernie dobre, a w połączeniu z tym jękiem wydaje się być stanem doskonałym. Szczelnie zaciska na nim wargi i początkowo nieśpiesznie wysuwa go z siebie, ów ruch pieczętując zahaczeniem zębów o główkę kochanka. A później podnosi wzrok na jego twarz i już się nie bawi: bierze go szybko i głęboko, kierowany potrzebą doprowadzenia Alexandra do orgazmu.
OdpowiedzUsuńZaciska na nim usta z takim zapałem, jak gdyby chciał mu nimi przyrodzenie urwać. Albo jak gdyby to, co będzie owocem jego spełnienia, było dla Tomka płynem życiodajnym. Nie myśli w tym momencie o konsekwencjach, chce mieć jego spermę w swoich ustach. Dlatego działa szybko, pieści go zachłannie i nawet nie zdaje sobie sprawy, że jego własne podekscytowanie ma ujście w cichych pomrukach i sapnięciach.
OdpowiedzUsuńNagłe dojście zaskakuje go do tego stopnia, że nie daje rady połknąć wszystkiego: część nasienia spływa mu po brodzie i Tomek ściera ja wierzchem dłoni, gdy tylko wypuszcza mężczyznę z ust. A później siada na ziemi i przeciera powieki opuszkami palców, bo oto uświadamia sobie, do czego doprowadził.
OdpowiedzUsuń- Cholera. - Chciałby Alexandra przeprosić, ale pomysł ten wydaje mu się na tyle idiotyczny, że z jego ust wyrywa się tylko to mrukliwe przekleństwo. I jest ono tym bardziej stosowne, że smak, który wciąż czuje w ustach, przyprawia go o zawroty głowy i pełny wzwód.
Rozczula go ta niepewność wynikająca z braku doświadczenia i komentuje ją lekkim, ciepłym uśmiechem. Wtapia dłoń we włosy mężczyzny i głaszcze go czule.
OdpowiedzUsuń- Oprócz tego, że powinienem dać Tobie czas zamiast kolejnego orgazmu, w zasadzie nic - odpowiada zgodnie z prawdą, patrząc mu w oczy.
Uśmiecha się, bo to całkiem miłe, że mężczyzna okłamuje go, żeby Tomek poczuł się lepiej.
OdpowiedzUsuń- Jesteś kiepskim aktorem - zauważa, przesuwając dłonią po jego policzku, chociaż sam nie wie, czy sęk nie tkwi po prostu w jego uważnym spojrzeniu.
- Skoro zbyt bardzo mnie pociągasz, żebym mógł wziąć się w garść, chyba najlepiej będzie, jeśli wyjdę - zauważa, powoli wstając z ziemi. Podnosi z niej również koszulkę, która została z niego ściągnięta nie wiadomo kiedy i ubiera się.
Zatrzymuje się w pół kroku i spogląda na Alexandra, wyjątkowo rozczulony jego słowami. To jest w nim najgorsze. Że nawet nie wie, że go pociąga, że Tomek z miłą chęcią by się na niego rzucił i doprowadził go do kolejnych dziesięciu orgazmów.
OdpowiedzUsuń- Jestem twardy i wciąż mam na Ciebie ochotę - uświadamia go na jednym wydechu, po czym podchodzi do niego i zapina mu spodnie.
- Naprawdę lepiej będzie, jeśli teraz wyjdę - mówi, patrząc mu w oczy.
Kręci mu się w głowie, gdy tylko czuje jego usta na swoich i sam nie wie, czy przyczyna tkwi w podnieceniu czy w Alexie. A może to jedno i to samo? Nie umie się pohamować, kiedy opiera dłoń na jego karku i wpija się w te wargi żarliwie i tęsknie. Trudno jest mu się od nich oderwać, ale kiedy wreszcie to robi, na Alexandra już nie patrzy: po prostu wychodzi.
OdpowiedzUsuńGdyby zapytać Tomka, czy kiedyś był w dziwniejszej sytuacji, nie miałby wątpliwości co do odpowiedzi. Dlatego właśnie stara się o niej nie myśleć w obawie, że własne rozważania na temat tego, jak bardzo pogmatwał życie Alexandra, jedynie bardziej skomplikują sprawę. Chce odstawić tego mężczyznę na boczny tor; dać mu spokój i czas, których w jego mniemaniu ten potrzebuje. Cały misterny plan bierze w łeb, kiedy kierowany wątpliwościami odbiera telefon od Michała. Początkowo chce mu wszystko wygarnąć, ale po raz kolejny przekonuje się, że nie potrafi. Połączenie trwa trzy minuty i jedenaście sekund, przy czym przeważa w nim milczenie ze strony Tomka, ale to wystarcza, by rozłożyć go na części pierwsze. Rozwiązanie problemu widzi tylko jedno: pijaństwo. I szybko przekonuje się, że alkohol zamiast zabić pewne stany, jedynie dodaje im sił. Kompletnie zrozpaczony staje przed drzwiami Alexandra, nawet nie wiedząc, jak znalazł się w tej dzielnicy. Mężczyzna otwiera, a Tomek ucieka spojrzeniem gdzieś w bok.
OdpowiedzUsuń- Jestem pijany - ostrzega, choć czuje się bardziej trzeźwy i rzeczywisty niż kiedykolwiek.
- Przepraszam. Nie wiedziałem dokąd pójść - ciągnie, a głos trochę mu drży. Sam nie wie, czy przeprasza za swoje pijaństwo, obecność czy wszystko razem wzięte.
Powinien być silny. Oczywiście, że powinien. Ale kiedy te ciepłe ramiona obejmują go tak pewnie, znów czuje się kruchy. Rozpada się w mgnieniu oka. Kurczowo zaciska palce na materiale ubrania Alexandra i wtula w niego twarz. Spazmatyczny dreszcz rozpaczy wstrząsa jego ramionami, chociaż Tomek nie płacze. Chciałby bardzo, ale ma wrażenie, że skończyły się w nim wszystkie rezerwy łez.
OdpowiedzUsuń- Odebrałem - wyznaje i milknie, bo nie wie, czy mężczyzna w ogóle wie, o czym on mówi.
Pozwala się zaprowadzić na kanapę, zupełnie Alexowi ulega. Pożąda ciepła jego ciała, które niesie za sobą poczucie bezpieczeństwa, dlatego wtula się w nie. Jedną dłoń zaciska na materiale jego koszuli, a drugą - na kolanie. Ręce zbyt mu drżą, by przyjął od niego kubek, dlatego z napicia się szybko rezygnuje.
OdpowiedzUsuń- Pieprzył o moich kanapkach i... i... I o tym, że za nimi tęskni... I za mną... I że martwi się, jak so-sobie tu radzę - mówi z trudem, ale czuje, że musi to z siebie wyrzucić, bo eksploduje. A z każdym kolejnym słowem coraz mocniej ściska kolano rozmówcy.
W kwestii oceny Michała i jego wartości, Tomek jest tak niestały i nieobiektywny, że zwyczajnie ją sobie odpuszcza. I może właśnie w tym tkwi sęk: może gdyby otwarcie powiedział, że ten mężczyzna jest dnem; pijawką, która wysysa z niego wszystko, co dobre, może łatwiej byłoby mu o nim zapomnieć.
OdpowiedzUsuńWpatrzony w swoją dłoń zaczyna nerwowo gładzić to kolano i sam nie wie, po co to robi. Chyba zwyczajnie pragnie tego ciepła jeszcze więcej. A później podnosi spojrzenie i wbija je w oczy mężczyzny, dopiero teraz w pełni uświadamiając sobie, jak blisko siebie się znajdują.
- Boję się, że on tu przyleci - mówi prawie niedosłyszalnym szeptem.
Słyszy te słowa i podnosi na niego pełne niezrozumienia spojrzenie. A potem spływa na niego olśnienie, fakt tak oczywisty, że szok na moment odbiera mu głos. A co ważniejsze: uspokaja drżące ciało.
OdpowiedzUsuń- Tak. - Pociąga nosem niczym pięcioletnie dziecko.
- Tak, nie muszę - mówi, zupełnie jak gdyby podobna możliwość nie przyszła mu wcześniej do głowy. Sam nie wie, dlaczego potencjalną obecność Michała w Toronto automatycznie niemalże powiązał z koniecznością spotkania.
Nie pamięta, kiedy ostatnim razem było mu tak dobrze w cudzych ramionach w tak bardzo nieerotycznym wymiarze. Może właśnie ta świadomość sprawia, że wtula się w mężczyznę tym chętniej.
OdpowiedzUsuń- Nie. Nie wiem. Jestem pijany. - Bezradnie podkreśla ten fakt po raz kolejny, zupełnie jak gdyby Alexander miał niewystarczająco wiele czasu, by przekonać się o tym samodzielnie. Być może chce mu również przypomnieć, do czego doszło, kiedy widzieli się, gdy Tomek był nietrzeźwy ostatnim razem.
Pozwala się zaprowadzić do łóżka i w zasadzie byłby w stanie oddać mu siebie całego właśnie teraz i właśnie dlatego, że czuje się przy nim tak bezpiecznie. Nie robi jednak nic, by to okazać. Gdy są już w sypialni jedynie siada na skraju łóżka i sam nie wie, czego teraz potrzebuje. Z jednej strony psychicznie jest zdecydowanie bardziej stabilny, niż w chwili pukania do drzwi mieszkania Alexandra, a z drugiej: sen i pozbycie się z organizmu alkoholu drogą, którą ten się do niego dostał, wydają się opcjami jednoznacznie kuszącymi.
OdpowiedzUsuńW czasie, gdy postać Alexandra zostaje odsunięta na drugi plan jego świadomości na rzecz ogólnego rozeznania wśród własnych potrzeb, Tomek zdąża zupełnie zapomnieć o jego obecności. Dlatego kiedy ten przysuwa się stosunkowo nagle, Polak nie panuje nad dreszczem podniecenia, który przebiega wzdłuż jego kręgosłupa. A kiedy dodatkowo mężczyzna zabiera się za rozpinanie jego koszuli, jest przekonany, że ten chce ją zdjąć w jednym, oczywistym celu. Że w następnej kolejności będą spodnie i bokserki. I w zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, by ulec tym dłoniom. Dopiero po rozpięciu kilku pierwszych guzików jego przyćmiony umysł przypomina sobie, że to przecież Alexander. Że on jest księdzem, że jest dobry i, przede wszystkim, że nie wykorzystałby go po pijaku. Czym prędzej chwyta mężczyznę za nadgarstki, bo jednocześnie uświadamia sobie, że im niżej są te dłonie, tym bardziej jest podniecony. Tym sposobem cudem unika wzwodu.
OdpowiedzUsuń- Poradzę sobie - mówi cicho, a własny głos wydaje mu się dziwnie obcy. Potencjalne wątpliwości w kwestii trafności tego stwierdzenia pojawiają się już przy kolejnym guziku: dłonie Tomka drżą zbyt bardzo, by mógł go odpiąć.
Nienaturalne gorąco napiera na jego twarz, gdy Alexander zastępuje jego dłonie swoimi. Zamyka oczy, licząc na to, że ów ruch pomoże mu pozbierać myśli i wziąć się w garść, ale nic z tego nie wychodzi.
OdpowiedzUsuń- Alex. - Nieumyślnie przeciąga drugą sylabę, przez co brzmi to raczej jak bezradne westchnienie, aniżeli wypowiadanie imienia. Znów kurczowo zaciska palce na nadgarstkach mężczyzny.
- Rozbierasz mnie - mówi, patrząc mu w oczy i liczy, że ten sam zrozumie, jak bardzo fakt bycia pozbawianym po pijaku odzieży przez kogoś, kogo się pożąda, może być stymulujący i Tomek nie będzie musiał ubierać tego w słowa. Dopiero po chwili uświadamia sobie, że Alexander raczej nieczęsto ma okazję zarówno do pijaństwa, jak i bycia rozbieranym. Mało tego, pewnie nawet nie wie, że jest przez Polaka pożądany. W związku z tym Tomek jedynie znów wzdycha cichutko.
Sposób, w jaki Alexander na niego patrzy i jak go dotyka, bynajmniej mu nie pomaga. Ale pozwala mu na wszystko, przynajmniej do momentu, w którym ten nie kieruje swoich dłoni do jego rozporka.
OdpowiedzUsuń- Kurwa - mruczy w ojczystym języku i chwyta go za nadgarstki. Ta bliskość miesza mu w głowie, ale nie może na to nic poradzić. Cały sęk tkwi w tym, że jest pijany. W każdym innym wypadku bez problemu przekazałby mężczyźnie, jak silnie ten na niego działa. Mocno ściska nadgarstki Alexandra i to na nich skupia swoje spojrzenie. Gdyby podniósł je na jego twarz, czułby na swojej jego oddech, a to tylko pogorszyłoby sprawę.
- Chciałbym inaczej na Ciebie reagować, ale nie umiem, więc chyba będzie lepiej, jeśli przestaniesz mnie rozbierać - wyrzuca z siebie na jednym wydechu i dopiero wtedy podnosi wzrok.
Nagle czuje się dziwnie niepoprawnie ze swoją półnagością, trochę dlatego, że ma świadomość tego, że te ściany nie miały okazji oglądać niczyjego ciała prócz Alexandra, a trochę, bo to ona jest przyczyną jego ucieczki. Pociera palcami powieki, porusza się niespokojnie, wzdycha cicho. Przez moment buja się niespokojnie w przód i w tył, by wreszcie oprzeć ręce na materacu między swoimi udami.
OdpowiedzUsuń- Nie chcę herbaty - rzuca cicho, gdy mężczyzna jest już w progu. Nie ma pojęcia, skąd w nim to poczucie odrzucenia, skoro Alexander chce zrobić napój dla niego.
Kurczowo zaciska palce na materiale pościeli, czy prześcieradła, sam nie wie i wciąż porusza się nerwowo. Nie ma zielonego pojęcia skąd w nim to napięcie i ten nagły niepokój. Być może nie chce zostać sam. Albo nie chce zostać bez Alexandra. Odwraca wzrok w bok, niespokojnie oblizuje spierzchnięte wargi.
OdpowiedzUsuń- Nie lubię, kiedy czujesz się przy mnie niekomfortowo - wyrzuca z siebie i nie ma pojęcia, skąd te słowa biorą mu się na ustach.
Drga, gdy czuje jego dłoń na swojej i momentalnie skupia na nich wzrok. Trochę rozprasza go fakt, że znajdują się tak bardzo blisko jego krocza, dlatego kilka kolejnych sekund poświęca na odwrócenie swoich myśli od tego tematu.
OdpowiedzUsuń- Czyżby? - pyta, gdy słyszy jego słowa i podnosi wzrok na tę przystojną twarz.
- Mam raczej wrażenie, że ciągle czujesz się niekomfortowo - ciągnie, tylko po to, żeby powiedzieć cokolwiek.
Otwiera usta z zamiarem powiedzenia czegoś, co chwilę później wydaje mu się zupełnie niegodne uwagi, bo oto dochodzi do niego jeden prosty i w zasadzie oczywisty fakt, który z kolei sprawia, że przez kilka długich sekund tkwi w takiej pozie z komicznie otwartą buzią i pijanym spojrzeniem wbitym w oczy rozmówcy. Wreszcie zamyka usta, przełyka ślinę i spuszcza wzrok na ich wciąż splecione palce.
OdpowiedzUsuń- To znaczy, że nikt Ciebie przede mną nie dotykał? - pyta i czuje, że słowa te są przyczyną kolejnego dreszczu wędrującego wzdłuż jego kręgosłupa.
Krótkie i tępe "och" to jedyny komentarz, na jaki stać Tomka po wysłuchaniu tej niespodziewanej fali słów: trochę dlatego, że on sam, wychowany w środowisku artystycznym, od zawsze jest wyzwolony do granic możliwości, więc położenie mężczyzny budzi w nim niemałe współczucie, a trochę, bo nagle zdaje sobie sprawę, jak egoistyczne i nierozsądne było wywoływanie tych wszystkich niedwuznacznych sytuacji, które razem przeszli. Ściska mocniej dłoń Alexandra i przełyka ślinę, dopiero teraz uświadamiając sobie, że gdzieś w międzyczasie znów podniósł wzrok na jego twarz.
OdpowiedzUsuń- Przepraszam - mruczy cicho, jak mały, skarcony chłopiec i jednocześnie czuje, że sytuacja zdecydowanie przerasta go w jego obecnym stanie. - Nie powinienem... zrzucać na Ciebie swoich problemów - ciągnie, bardzo bliski użycia słowa "odreagowywać".
Alkohol zdecydowanie mu nie sprzyja, Tomek wie o tym doskonale, a jednak wlewa go w siebie za każdym razem, gdy czuje się gorzej. Tym razem ma jednak wrażenie, że negatywne skutki upojenia alkoholowego zostały zniwelowane przez ciepło siedzącego obok mężczyzny, którego dłoń ściska tak namiętnie.
OdpowiedzUsuń- Tak - potwierdza i odwraca wzrok w bok. - Tak, powinienem.
Powtarza, ale wciąż nie rusza się z miejsca, bo coś ewidentnie go trapi. O tym, co jest przyczyną jego wewnętrznych rozterek, daje Alexowi znać dopiero po ponownym utkwieniu w niego spojrzenia.
- Położysz się obok? - prosi cichutko.
Nie wie, skąd bierze się nagłe onieśmielenie ze strony Alexa, ale czuje, że z dziecinną łatwością rozprzestrzenia się ono i na niego. Nerwowo przełyka ślinę, odwraca spojrzenie w bok i znów nieświadomie ściska mocniej dłoń mężczyzny. Dopiero po dłuższej chwili bierze się w garść: chrząka nerwowo i wciąż nie patrząc Alexandrowi w twarz sięga dłonią do kołnierza jego koszuli, by zabrać się za swobodne odpinanie guzików, co, swoją drogą, idzie mu zupełnie sprawniej, niż w przypadku jego własnej.
OdpowiedzUsuńSkupienie się na monotonnym odpinaniu guzików uspokaja Tomka i, co ważniejsze, chwilowo odsuwa jego myśli od pożądania, które wciąż czuje. Sytuacja zmienia się drastycznie, kiedy Alex wstaje tak (przynajmniej w mniemaniu nietrzeźwego Polaka) nagle i na moment znika z zasięgu jego wzroku. Brunet, jak na złość, odnajduje go dokładnie w momencie, w którym ten zdejmuje spodnie i na moment zapomina o tym, że oddychanie jest czynnością konieczną do podziwiania tych dwóch, kształtnych półkul pośladków, chwilowo wypiętych w jego kierunku. Przygryza dolną wargę i odwraca spojrzenie w bok, zanim zostaje na tej czynności złapany. Wreszcie sam decyduje się na zsunięcie z siebie spodni, przewieszenie je przez ramę łóżka i schowanie się pod pierzyną z nadzieją, że zaraz stopi się z miękkim materacem w jedność.
OdpowiedzUsuńW chwili, gdy czuje, jak materac zapada się pod ciężarem tego cholernie pociągającego ciała, zamyka oczy i ma wrażenie, że on również nie zaśnie. Połączenie alkoholu i zmęczenia sprawia jednak, że bardzo się myli: znużenie ogarnia go już po kilku minutach, a sen - po kilkunastu. Spragnione czułości ciało momentalnie przewraca się na bok, w stronę cudzego ciepła. Sam ten manewr wystarcza, by niemal zetknął się nosem z Alexandrem, nie mówiąc już o czuciu jego oddechu na własnych ustach.
OdpowiedzUsuńTomkowi daleko jest do stanu spokojnego uśpienia. Co pewien czas mruczy pod nosem coś niezrozumiałego w ojczystym języku, bo obrazy w jego umyśle są teraz nadzwyczaj żywe i niepokojące. To z kolei sprawia, że kuli się, podkurczając nogi, by w efekcie wtulić twarz w szyję mężczyzny. Atakuje ją ciepłym oddechem i choć cudza obecność powinna go uspokoić, tak się nie dzieje, bo Tomek łaknie jej jeszcze więcej. Opiera dłoń na cudzym, gorącym torsie i zupełnie bez celu, chaotycznie, wodzi po nim palcami, wykazując w tym momencie tylko jedną zależność: normowanie się oddechu, im bardziej wędruje swoim dotykiem w dół.
OdpowiedzUsuńW trakcie, gdy dłoń brnie coraz niżej, nagle ożywia się również tomkowa noga. która również pragnie poczuć trochę tego pozornie nieznajomego, ale bardzo ciepłego ciała. Stopa odnajduje cudze i ociera się o nie, by kolejno wsunąć pomiędzy i powoli wędrować dla odmiany w górę. Gdzieś w połowie łydki zastępuje ją kolano, które po pewnym dystansie, trochę powyżej połowy uda, zamiera w zupełnym bezruchu. Jest to również ten moment, w którym dłoń dociera do krawędzi spodni. Bez wahania narusza ją, wsuwa się pod cienki materiał, by kolejno przez biodro przesunąć się na nagi pośladek, który ściska. I wtedy Tomek zamiera, zupełnie jak gdyby właśnie znalazł odpowiednią pozycję.
OdpowiedzUsuńPrzez większość nocy jest stosunkowo grzeczny, jeśli pominąć sporadyczne ściśnięcie apetycznego pośladka czy niespokojne poruszenie kolanem tkwiącym między udami Alexa. Budzi się nad ranem i chwilę zajmuje mu uświadomienie sobie, z kim i w jakiej pozycji się znajduje. Czuje się idiotycznie, bo jest prawie pewien, że to on ich do tej sytuacji doprowadził. A potem zdaje sobie sprawę z cudzego członka w swoim udzie i jego własny twardnieje jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ma ochotę zapaść się pod ziemię. Niepewien, co powinien zrobić, nie zmienia ich obecnej pozycji, jedynie delikatnie unosi podbródek, by uświadomić sobie, że Alexander również nie śpi. Zasycha mu w gardle i gapi się w niego tępo, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu.
OdpowiedzUsuńŚmiech mężczyzny trochę go dziwi, ale jednocześnie i uspokaja. Sam prycha lekko i chowa twarz na powrót w jego szyi. Wciąż nie wie, co powinien zrobić, dlatego jak ostatni idiota trzyma dłoń na tym miękkim pośladku. Błąd: doskonale zdaje sobie sprawę, na co powinna przesunąć się jego ręka, ale nie chce działać bez zgody Alexandra.
OdpowiedzUsuń- Nie masz pojęcia, jak idiotycznie się czuję - mamrocze, zupełnie nieświadomie podrażniając grdykę mężczyzny ciepłym oddechem.
Dotyka Alexandra jest niesamowicie przyjemny i choć Tomek nie potrafi go zdefiniować, czuje, że znacząco różni się od tego, którym obdarzał go Michał. Przede wszystkim go uspokaja, ale też sprawia, że całe skrępowanie gdzieś znika. Obaj dostali wzwodu. To przecież nie jest żaden problem, ani tym bardziej powód do wstydu.
OdpowiedzUsuń- Tak - mówi spokojnie, wpatrzony w miękką skórę jego szyi. - Mnie też się podoba - dodaje i jakby na potwierdzenie swoich słów przesuwa opuszkami palców po pośladku mężczyzny, gładząc go czule.
- Pewnie nikt Tobie tego jeszcze nie mówił, ale masz niesamowity... tyłek - ciągnie, choć w połowie zdania rozprasza go męskość, bo porusza się nieświadomie, subtelnie napierając na nią udem.
- Mam nadzieję, że już wcześniej o tym wiedziałeś - mówi dość powoli, bo skupienie się idzie mu coraz gorzej. Jego dłoń z pośladka przesuwa się na bok i bardzo chce posunąć się dalej, ale wciąż nie wie, czy jej wolno.
OdpowiedzUsuńPowoli podnosi wzrok na twarz mężczyzny i ma wrażenie, że podniecenia, które na niej widzi, można dotknąć.
- A mówił Tobie ktoś kiedyś, że nigdy w życiu nie miał ochoty na żadnego innego faceta, tak jak na Ciebie w danym momencie? - pyta na jednym wydechu.
Słyszy te słowa i czuje, jak podniecenie uderza w niego z podwójną siłą. I już nie potrafi nad sobą panować. Nagle unosi kolano, pewnie napierając na pobudzoną męskość mężczyzny, by moment później rzeczywiście przesunąć na nią dłoń. Rozchyla wargi w niemym westchnieniu, zupełnie jak gdyby to jego ktoś właśnie dotykał, bo najzwyczajniej w świecie po raz kolejny jest pod wrażeniem wyposażenia Alexa. I nie waha się już wcale. Opuszkami palców chaotycznie bada twardą męskość, by jednocześnie wprawnie powalić mężczyznę na plecy i ulokować się na nim okrakiem. Wciąż wpatrując się w jego oczy, odnajduje jego usta swoimi i wpija się w nie łapczywie.
OdpowiedzUsuńNiemożliwie bardzo irytuje go materiał własnych spodni, jak i tych kochanka i szczerze żałuje, że nie pozbył się ich w nocy. Nic więc dziwnego, że kiedy czuje dłonie mężczyzny na swoim tyłku, wolną ręką momentalnie rozpina swój rozporek, by kolejno chwycić nadgarstek Alexa i wsunąć pod materiał ubrania, wprost na swój nagi pośladek. Szczerze liczy, że druga dłoń pójdzie za przykładem pierwszej, bo Tomek nie ma czasu zajmować się nią osobiście. Wciąż zajęty jest egoistyczną zabawą twardym członkiem i gwałtownym pogłębianiem namiętnego pocałunku.
OdpowiedzUsuńJest podniecony do granic możliwości, gdy tylko druga dłoń mężczyzny spełnia jego oczekiwanie i nie rozumie dlaczego. Nie potrafi pojąć, co takiego ma w sobie ten facet, że tak piekielnie (o ironio!) go rozpala, że działa na niego samym swoim zapachem, przyspieszonym oddechem, ciepłym językiem i niemalże niewinnym dotykirm. I nie chce o tym myśleć. Przynajmniej nie teraz, kiedy ma zdecydowanie więcej na głowie. Opiera jedną z dłoni po boku Alexa, a drugą wyciąga z jego bielizny, by rozpocząć przeszukiwanie swoich spodni w poszukiwaniu prezerwatywy. Jednocześnie napiera biodrami na krocze mężczyzny i przygryza jego wargę, aby dalej posunąć się z pocałunkami i subtelnymi ugryzieniami wprost do jego ucha.
OdpowiedzUsuń- Wsuń we mnie palec - niemalże błaga z cichym sapnięciem, gdy dociera do miękkiego płatka. Zasysa go między wargami, przymrużonym z podniecenia powiekami obserwując wyraz twarzy kochanka.
Rozchyla wargi w niemym jęku aprobaty i sam nie wie, co tak na niego działa: wsuwający się w niego palec czy świadomość, że ten należy do Alexa. Reakcja ta trwa zaledwie ułamek sekundy: w następnym Tomek już ściśle przylega ustami do torsu mężczyzny, zasysając w nich jeden ze sterczących sutków.
OdpowiedzUsuńPozwala Alexowi poruszać się w sobie, podczas gdy sam pieszcząc jego klatkę piersiową wydobywa z tylnej kieszeni spodni portfel i po omacku odnajduje prezerwatywę.
- Drugi - sapie cicho, ale skonstruowanie sensownego zdania jest poza zasięgiem jego możliwości. Liczy, że kochanek sam wywnioskuje, że chodzi o wsunięcie kolejnego palca. Sam natomiast powraca na wysokość jego oczu i wpatrując się w nie rozrywa zębami opakowanie prezerwatywy.
Nie ma bladego pojęcia, co takiego podniecającego jest w tym drugim palcu, bo nigdy nie czuł czegoś podobnego, ale kiedy mężczyzna wsuwa go w niego, stęka cichutko, prężąc się nad nim. Wprost w jego usta, bo kiedy tylko daje sobie radę z opakowaniem prezerwatywy, to właśnie do nich przysuwa swoje wargi.
OdpowiedzUsuńPotem nie myśli już wcale. Pozbywa się do końca spodni wraz z bielizną, jednocześnie nie pozwalając smukłym palcom wysunąć się z siebie i zakłada na kochanka prezerwatywę. A później gwałtem nieomal wymusza na nim opuszczenie swojego wnętrza i pewnie opada na jego męskość z przeciągłym jękiem stłumionym w jego ustach przyjmując go w sobie całego.
Obecność mężczyzny we własnym wnętrzu rozsadza go nie tylko fizycznie, ale psychicznie. Dopiero to uczucie uświadamia Tomkowi, jak bardzo go do tej pory pożądał i właśnie dlatego nie żałuje sobie wcale. Zaciska dłoń na prześcieradle tuż obok głowy mężczyzny i zaczyna się na nim sprawnie poruszać, dostarczając przyjemności zarówno sobie, jak i jemu. O tym jak mu dobrze mówi Alexowi przez niekontrolowane stęknięcia i gorliwe pocałunki ust, którymi obdarza go naprzemiennie.
OdpowiedzUsuńNie może powstrzymać myśli, która mówi o tym, że Alex jest teraz najbardziej urokliwym stworzeniem na świecie. Jest ona bezpośrednią przyczyną uśmiechu, który wstępuje na jego usta mimo namiętnych pocałunków. Porusza się na nim coraz szybciej, jednocześnie ocierając się o niego całym ciałem i częstując kolejną porcją niekontrolowanych dźwięków.
OdpowiedzUsuńPodobają mu się te jęki i sam odwdzięcza się Alexowi swoimi, ilekroć jego męskość podrażnia prostatę. A potem czuje jego palce na swoim członku i ma wrażenie, że zaraz oszaleje, jeśli nie dojdzie. Ale świadomość, że od orgazmu dzieli go jeszcze spora ilość pchnięć paradoksalnie go podnieca. Kąsa chętne wargi i z każdym kolejnym ruchem bioder stara się zaciskać na mężczyźnie jeszcze mocniej.
OdpowiedzUsuń